Jak chronić siebie i dzieci przed częstymi infekcjami.
Kiedy zaczęłam pisać ten artykuł i uzupełniać informacje dotyczące wzmacniania odporności u małych dzieci, okazało się, że jeden post nie wystarczy. Dlatego będzie to pierwszy z cyklu tekstów na ten temat. Zacznę od podstaw. Wymienione poniżej wskazówki dla wielu z Was są na pewno oczywiste (i chwała Wam za to), ale warto przypomnieć jak wielki wpływ na nasze życie mają zdrowe nawyki. Czasem tak bardzo pogrążamy się w dociekaniach i poszukiwaniach coraz to bardziej wymyślnych metod, że zapominamy o tym, co najbardziej oczywiste...Najprostsze metody są najskuteczniejsze:
1. Zdrowa, zbilansowana dieta bogata w witaminy i mikroelementy.
Pamiętajmy, że dzieci, nawet te kilkumiesięczne powinny jeść świeże warzywa i owoce. Najlepiej sezonowe. Słoiczki są bardzo wygodną formą wprowadzania nowych potraw, ale są pasteryzowane. Owoce znajdujące się w gotowych deserkach tracą przez to część cennych właściwości. Przygotowanie tartego jabłka nie zajmuje dużo czasu, a jak mawiają anglicy: "one apple a day keeps the doctor away" :) Dawajmy dzieciom dużo warzyw i owoców jako przekąski i w postaci soków domowej roboty! W zbilansowanej diecie dziecka nie powinno zabraknąć także ryb, najlepiej morskich, zawierających naturalne kwasy omega. Pestki dyni i słonecznika oraz nasiona strączkowe uzupełnią niedobory cynku, ważnego w profilaktyce przeziębień (więcej szczegółów w kolejnym poście). Odpowiednia dla wieku ilość nabiału, w tym jogurty wzbogacane w bakterie probiotyczne, to kolejny ważny element diety małego dziecka, który może przyczynić się do wzmocnienia organizmu. Nie chcę w tym miejscu rozwodzić się nad szczegółami dietetycznymi, ale pamiętaj:- Dbając o dietę swojego dziecka, wzmacniasz jego organizm.
- Potraktuj to wyzwanie (bo w dzisiejszych czasach jest to wyzwanie) jak inwestycję na przyszłość. Nie tylko pomagasz swojemu dziecku w zdrowym rozwoju, ale uczysz je odpowiednich nawyków żywieniowych, co zaprocentuje na całe życie.
- Dawaj dobry przykład. Nie wymagaj od dziecka, że polubi brokuły, marchewkę czy szpinak, jeśli Ty jesz na obiad zupełnie co innego, niezbyt zdrowego, mlaskasz z zachwytu i krzywisz się na widok dania Twojego malucha. Dzieci są na to zbyt bystre! Zdrowe wychowanie dziecka wymaga rewolucji w kuchni dla wszystkich domowników. Na szczęście wszyscy na tym zyskają.
2. Nawadnianie
Właściwie odpowiednia ilość płynów to element zdrowej diety, ale jest tak ważna, że zasługuje na odrębny punkt. Organizm dziecka składa się aż w ponad 70% z wody. Do tego dzieci, mają proporcjonalnie większą powierzchnię parowania w stosunku do swoich zasobów, więc szybciej dochodzi u nich do odwodnienia. No i są w nieustannym ruchu! Właściwe pojenie ma znaczenie dla wszystkich procesów metabolicznych zachodzących w organizmie i należy o nie dbać na co dzień, nie tylko w czasie chorób przebiegających z wymiotami i biegunką.3. Odpowiednia ilość i jakość snu.
O higienie snu napiszę odrębny artykuł. Warto jednak już teraz wspomnieć jak ważną rolę dla odporności ma zapewnienie dziecku odpowiedniej ilości snu. Zaniedbanie tak podstawowej rzeczy odbija się nie tylko na gorszej koncentracji, ale sprzyja częstym infekcjom. Ma to szczególne znaczenie u nastolatków.4. Ruch i świeże powietrze.
Naprawdę nie doceniamy zbawiennego wpływu zwykłych spacerów na nasze zdrowie. Nie tylko dzieci, ale i dorośli powinni codziennie spędzić choć pół godziny na dworze. Dzieci do tego potrzebują szczególnie dużo ruchu, aby zdrowo się rozwijać. Nie wsadzajmy ich na siłę do wózka, jeśli potrafią i chcą biegać, jest to dla nich równie ważne jak zdrowa dieta. Jeśli pogoda nie sprzyja harcom na dworze, wietrzmy kilka razy dziennie pomieszczenia, w których przebywają dzieci, szczególnie przed snem.5. Odpowiednia temperatura otoczenia.
Skrajności nigdy nie są dobre. Z jednej strony nie wolno przegrzewać pomieszczeń, w których przebywają dzieci, ani ubierać ich zbyt grubo (tendencję do tego mają szczególnie babcie ;)). Z drugiej strony nie przesadzajmy także z wychładzaniem wszystkiego (to z kolei nowocześni rodzice, stojący w opozycji do babć, którzy "na złość mamie odmrożą uszy... swoim dzieciom"). Najmniejsze dzieci ubieramy w jedną warstwę więcej niż sami zakładamy. Temperaturę sprawdzamy na karku. Zawsze dobrze sprawdza się ubieranie "na cebulę". Starzy pediatrzy mawiali "rączki chłodno, brzuszki głodno a nóżki gorące".6. Nauka higieny.
Cały czas nie doceniamy zwykłego mycia rąk jako najważniejszego środka prewencyjnego wszelkich zakażeń. Tu znowu kilka zasad:- Myj ręce zawsze po powrocie do domu. Przystań na chwilę w sklepie, tramwaju - poobserwuj ilu ludzi przed Tobą dotyka wszelkich artykułów, poręczy, zastanów się przez ile rąk przeszły banknoty w Twoim portfelu, pomyśl kto dotykał terminala do płatności kartą. Czy potrafisz ręczyć za każdego z nich, że dba o higienę? Nie przekazuj całego tego "bogactwa" flory i fauny swojemu dziecku.
- Mycie rąk przed przygotowywaniem posiłków, oraz wszystkich warzyw i owoców podawanych dziecku jest oczywiste także z wymienionych powyżej powodów.
- Myj ręce w odpowiedni sposób. Najłatwiejsza metoda: Policz do 10 namydlając dłonie i znów do 10 opłukując je. Pamiętaj o przestrzeniach między palcami.
- Naucz dziecko odpowiednich, wymienionych powyżej nawyków i dawaj mu dobry przykład.
- Jeśli ktoś z domowników choruje, używaj tylko jednorazowych ręczników papierowych. Naucz każdego domownika, że zużyte chusteczki higieniczne należy od razu wyrzucać i że nie są to artykuły wielokrotnego użytku. Nie muszę chyba wspominać o zakazie korzystania ze wspólnych naczyń i sztućców, całowania i tulenia w czasie infekcji...
- Regularnie myj i pierz zabawki dziecka.
- Naucz wszystkich domowników, a szczególnie dzieci, aby nie dotykać swoich oczu, nosa i ust, szczególnie w czasie pracy i zabawy. Są to naturalne wrota dla większości infekcji. Jest to bardzo ważne dla dzieci uczęszczających do żłobków i przedszkoli. Wspólne zabawki to prawdziwe siedlisko bakterii i wirusów, ale jeśli nauczymy dziecko powyższej zasady oraz nawyku mycia rąk przed jedzeniem, jest szansa, że uniknie części chorób.
- Naucz wszystkich domowników tzw. etykiety kaszlu: kaszlemy i kichamy w chusteczkę, po czym myjemy ręce lub używamy żelu odkażającego. Jeśli nie mamy chusteczki zasłaniamy usta ramieniem lub łokciem, a nie dłonią. Jak już wspomniałam, chusteczkę wyrzucamy od razu, a nie deponujemy jako broń biologiczną. Na ograniczenie infekcji pracujemy wszyscy, odpowiedzialność społeczna przynosi korzyści każdemu z nas.
7. Unikanie zatłoczonych miejsc w sezonie przeziębieniowym.
Znów mały eksperyment. W miejscach publicznych, często zatłoczonych skoncentruj się na wyłapywaniu odgłosów kichania i kaszlu. W sezonie jesienno - zimowym poruszamy się w prawdziwym infekcyjnym kotle... Dorośli na szczęście radzą sobie z większością drobnoustrojów, na które są narażeni, ale dzieci nie mają jeszcze w pełni rozwiniętego układu odpornościowego. Dojrzewa on mniej więcej do 11. roku życia. No a potem nadchodzi okres burzy hormonów i znów dzieci są osłabione. Zawsze, (jeśli to tylko możliwe) unikajmy zabierania dzieci w zatłoczone miejsca w sezonie przeziębieniowym. Nie ciągajmy maluchów po centrach handlowych! Jeśli chodzi o niemowlaki, najlepiej w ogóle ich tam nie zabierajmy.Oczywiście unikajmy także kontaktu z osobami chorymi - nie odwiedzajmy znajomych ani rodziny, jeśli ktoś z nich jest przeziębiony.
W tym punkcie pojawi się pewnie sporo głosów buntu. Dzieci i tak są narażone na kontakt z chorymi w żłobkach i przedszkolach. Owszem, ale każda kolejna ekspozycja zwiększa ryzyko zachorowania.
Kolejny drażliwy punkt - czy jeśli dziecko przechoruje wiele infekcji w pierwszych latach życia, nie będzie bardziej odporne w przyszłości? Po pierwsze, samych wirusów powodujących przeziębienie jest ok. 200. Po drugie, nie każda choroba pozostawia po sobie trwałą odpowiedź immunologiczną, więc spora część cierpień malucha "pójdzie na marne". Do tego wirusy mutują, zmieniają się, nie jesteśmy w stanie przechorować i uodpornić się w końcu na wszystko. Te infekcje, które wynikają z nieuniknionego narażenia naszych dzieci w zupełności wystarczą dla treningu ich układu odpornościowego.
8. Ograniczenie narażenia na stres.
Stres powoduje wytwarzanie w organizmie hormonów, które mają działanie immunosupresyjne.Nie chodzi tu absolutnie o trzymanie dziecka "pod kloszem" i chronienie go przed jakimkolwiek stresem. Pamiętajmy jednak - dzieci są niezwykłymi empatami. Widzą i rozumieją dużo więcej, niż nam się zdaje i przeżywają wszystko dużo silniej niż to okazują. Kłótnie w domu, rozwód rodziców, wszystkie poważne problemy, z którymi borykają się dorośli odbijają się na zdrowiu dzieci. Zadbaj o własną równowagę emocjonalną, skorzysta na tym cała rodzina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz