Końca świata nie było. Za to w 2013 r. rozpoczęło się coś cudownego - nasze nowe życie z Hanią i Zuzią.
Jaki był 2013?
Rewolucyjny, niezwykły, czasem bardzo trudny, chwilami tak uroczy, że posłodził nasze życie już na zawsze. Był to rok zupełnie nowych doświadczeń, kompletnie innego niż do tej pory sposobu postrzegania świata i nas samych. Okazało się, że potrafimy np. nie spać od ponad 11 miesięcy i mimo wszystko jakoś trzymać się na nogach, co więcej trzymając jeszcze dwa szkraby. Czytać, gotować obiadki na 3 garnki, prać tonę ubranek, myśleć o przemeblowaniu pokoju tak, żeby było bezpiecznie i to wszystko w tym samym czasie. Prowadzić "limuzynę", obsługiwać milion nowych sprzętów, ćwiczyć bawiąc się i odwrotnie. Zatrzymać się w biegu i pierwszy raz od wielu lat nie myśleć o pracy, kredytach, nauce, tylko godzinami tarzać się z dziećmi po podłodze układając wieże ze wszystkiego co da się na sobie ustawić, aby natychmiast zostały zburzone. Porzucić świat okrucieństwa, tragedii, dramatów i wrócić do krainy bajek, legend i wierszyków.Był to rok odkrywania, budowania, walki z przeciwnościami losu. Nowego wartościowania... Satysfakcja z pierwszych zjedzonych z apetytem obiadków graniczyła z tą z pierwszej opublikowanej pracy naukowej. Uczucia dumy z postępów w rozwoju, z pierwszych zabaw, słów, z każdej nowej umiejętności nie da się porównać z żadnym dotychczasowym doświadczeniem.
2013 dobiega końca i tym razem nie mogę się już doczekać tego co nas czeka w 2014 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz