Strony

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rtęć w szczepionkach - odczarowana

Z czym kojarzy Wam się tytuł tego posta? Trucizna, kumulacja, choroby neurologiczne, a wśród nich - autyzm. Przemknęło Wam to przez głowę? Niestety, im więcej razy powtórzy się pewne hasła tym bardziej wydają się prawdziwe. Ludzki umysł ma skłonność do przypisywania znaczenia tym frazom, które często widzi, a nie tym, za którymi przemawiają silne argumenty merytoryczne. Na tym bazuje między innymi wywołanie paniki przed konserwantem szczepionek, jakim jest tiomersal. Spróbuję odczarować ten strach i przedstawić problem w trochę szerszej perspektywie...

Rtęć - słowo potwór

Specjalnie użyłam w tytule słowa rtęć, bo takie frazy przyciągają uwagę. Uważam jednak, że jest to bardzo mylące określenie. Tiomersal to związek o silnym działaniu przeciwdrobnoustrojowym, metabolizowany do etylku rtęci. Stosuje się go jako konserwant w niektórych szczepionkach, co zabezpiecza je przed kolonizacją drobnoustrojami (szczególnie bakteriami i grzybami). Fakty o tiomersalu są następujące:
  • Skuteczne stężenie przeciwdrobnoustrojowe tiomersalu to 0,001% do 0,01%. Szczepionki zawierające 0,01% tej substancji mają zatem 50 mikrogramów ( 0,05 miligrama) w 0,5-mililitrowej dawce.
  • Dawka tiomersalu stosowanego w szczepionkach nie przekracza ilości dopuszczanej przez agencje leków. Dopuszczalne dawki etylortęci (z tiomersalu) oparte są na badaniach nad metylortęcią - dużo bardziej niebezpiecznym związku (o nim poniżej).
  • Tiomersal w dawkach stosowanych w szczepionkach nie jest niebezpieczny dla organizmu ludzkiego (w tym dla najmłodszych dzieci), co zostało udowodnione w licznych badaniach naukowych prowadzonych na całym świecie.
  • Nie wykazano związku z ekspozycją dziecka na tiomersal zawarty w szczepionkach, a autyzmem ani innymi chorobami neurologicznymi. W Danii oraz w Kalifornii odnotowano zwiększoną liczbę przypadków autyzmu po zaprzestaniu stosowania tiomersalu w szczepionkach (co miało miejsce na początku lat 90'). Większa świadomość społeczna, wiedza na temat autyzmu wśród lekarzy oraz zmiana kryteriów rozpoznawania tej choroby na pewno przyczyniają się do stale zwiększającej się liczby dzieci z diagnozą zaburzeń ze spektrum autyzmu. 
  • Etylortęć (tiomersal) nie kumuluje się w organizmie, dlatego "sumowanie dawki rtęci" jaką dziecko otrzymuje w dłuższej perspektywie czasu (chwyt stosowany przez ruchy antyszczepionkowe), jest bezpodstawne. 
  • Zbadano stężenie rtęci we krwi niemowląt szczepionych standardowymi szczepionkami zawierającymi tiomersal. W żadnym przypadku stężenie nie przekraczało dopuszczalnego bezpiecznego progu.
  • Szczepionki zawierają znacznie mniej rtęci niż puszka tuńczyka, i nawet szczepionki zawierające 50 µg tiomersalu nie przekraczają dobowego limitu ekspozycji na rtęć obecną w środowisku.  (Public Health Agency of Canada)
  • Opisano pojedyncze przypadki toksycznego działania tiomersalu zawartego w produktach medycznych (ale nie szczepionkach) w latach 70'-90'. Niebezpieczne działania pojawiły się kiedy dawka tiomersalu wynosiła od 3 do kilkuset miligramów/kg masy ciała pacjenta. (Porównaj z dawką zawartą w szczepionkach, ta wydaje się teraz śmiesznie mała, prawda?)
Substancja, której należy się obawiać i z którą mylony jest tiomersal to metylortęć. To ta forma rtęci, którą wycofano już z producji termometrów, ciśnieniomierzy itp. Fakty o metylortęci:
  • Metylortęć posiada 7 razy dłuższy okres półtrwania niż pochodna etylowa, przez co może ulegać kumulacji w organizmie. 
  • Metylortęć może wywoływać działanie neurotoksyczne. Jedne z pierwszych opisów dotyczyły skażenia wody w zatoce Minimata w Japoni. Inny przykład masowego zatrucia to Irak 1970: mąka z ziaren spryskanych pestycydami przeciwgrzybiczymi z metylortęcią. W związku z tym m.in. United Nations Environmental Program (UNEP) prowadzi działania ograniczające skażenie środowiska metylortęcią i wydało zalecenia ograniczające stosowanie jej w produkcji termometrów itp.
  • Szczepionki nie zawierają metylortęci
  • Metylortęć dostaje się do organizmu ludzkiego najczęściej podczas spożywania owoców morza.
W ramach podsumowania zacytuję bardzo trafne moim zdaniem porównanie, którego użył dr Mrukowicz w wywiadzie dla GW. Porównywanie etylortęci i metylortęci, to jak porównywanie alkoholu etylowego (zawartego np. w winie) z alkoholem metylowym (tym, który nawet w minimalnych dawkach powoduje objawy zatrucia, ślepotę a nawet śmierć).

Ograniczenie stosowania tiomersalu w szczepionkach

Choć dziś nie brakuje dowodów na bezpieczeństwo stosowania tiomersalu jako środka konserwującego w szczepionkach, został on prawie wyeliminowany z dostępnych preparatów. Oczywiście nie zmniejsza to w żaden sposób skuteczności szczepienia. W lipcu 1999 roku Public Health Service i Amerykańska Akademia Pediatrii (AAP) wydały wspólne stanowisko, w którym zalecono jego ograniczenie lub wyeliminowanie ze szczepionek. Jak wspominałam wszystkie progi dopuszczalnych dawek dla etylortęci odnoszono do badań nad metylortęcią. Obliczono, że łączna dawka wszystkich szczepionek jakie otrzymuje małe dziecko nie przekracza dopuszczalnej maksymalnej dawki metylortęci. Obawiano się jednak, że w niektórych przypadkach najmniejszych dzieci w pierwszym półroczu życia, przeliczona dawka na kilogram masy ciała mogła minimalnie przekraczać bezpieczny (dla metylortęci) próg. Tiomersal został usunięty lub ograniczony do śladowej ilości we wszystkich szczepionkach rutynowo podawanych dzieciom do 24. miesiąca życia w USA. Decyzja ta mogła mieć niekorzystne następstwa, ponieważ w około 10% amerykańskich szpitali zawieszono szczepienia noworodków przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby (WZW) typu B z powodu obecności tiomersalu w stosowanej tam wówczas szczepionce. Mogło to spowodować kilka zachorowań noworodków na ostre WZW typu B, którym można było zapobiec (co najmniej jeden przypadek zakończył się zgonem). Zalecenia z 1999 r. wydano przed przeprowadzeniem oraz opublikowaniem badań, które udowodniły jego bezpieczeństwo i znaczne różnice w metaboliźmie etylo- i metylortęci. 

Jest jeszcze jeden aspekt - ekologiczny. United Nations Environmental Program (UNEP) podjęło starania ograniczające wszelkie możliwe zanieczyszczenie środowiska rtęcią, zalecając eliminację jej we wszystkich kontrolowanych metodach produkcji. Oprócz ograniczenia rtęci w urządzeniach medycznych sugeruje także ograniczenie stosowania tiomersalu w produkcji szczepionek, mimo, iż w zawartych w nich dawkach nie ma ona właściwości toksycznych.

Szersza perspektywa

Wyjdźmy trochę poza nasze uporządkowane podwórko z (mimo wszystko) nie najgorzej funkcjonującym systemem opieki zdrowotnej. Współczesny rodzic w Polsce zastanawia się, czy szczepić, czy skorzystać ze szczepionek dostępnych w poradni, czy też kupić nowoczesne szczepionki wieloskłednikowe itd. Tymczasem szczepienia to wyzwanie globalne. Nadal istnieją rejony, gdzie choroby zakaźne, wyeliminowane albo przynajmniej bardzo ograniczone u nas dzięki szczepieniom, sieją spustoszenie. WHO i inne organizacje międzynarodowe prowadzą wszelkie starania, aby zapewnić odpowiednią profilaktykę w każdym takim obszarze. Odległe problemy, które nas nie dotyczą? Niekoniecznie - szczególnie w dobie łatwego i szybkiego podróżowania.
źródło

Zastanawialiście się jak wyglądają szczepienia w tzw. krajach trzeciego świata? Jak transportowane są szczepionki do afrykańskich wiosek, czy miejscowości do których można dotrzeć tylko z dobrym przewodnikiem, a za środek transportu służy objuczony osiołek...? (Sytuację poglądowo poznasz tutaj, bardziej szczegółowo na stronach UNICEF-u np. tutaj, czy WHO, np. tutaj.)
Szczepionki stosowane w ramach masowych programów szczepień nie muszą być pakowane pojedynczo, mogą być magazynowane dzięki temu bardziej wydajnie. Większe opakowania i tak zostaną od
źródło
razu zużyte do zaszczepienia dużej ilości osób. Oprócz sensownego wykorzystania ograniczonego miejsca, problem może stanowić zachować tzw. zimnego łańcucha. Magazynowanie musi odbywać się w możliwie najlepszych warunkach. Czasem oznacza to "mini lodówkę" na wspomnianym osiołku. Z wielodawkowych opakowań kilkukrotnie pobierane są kolejne porcje szczepionek, co sprzyja skażeniu pozostałej szczepionki bakteriami lub grzybami. Szczególnie w takich warunkach ważne jest zabezpieczenie szczepionki dzięki skutecznemu konserwantowi, takiemu jak tiomersal. Jego eliminacja z produkcji szczepionek wiąże się wg ekspertów WHO z koniecznością osobnego pakowania dawek, co zwiększa koszty produkcji o 200-500% w zależności od kraju, a przestrzeń niezbędną w celach transportu, (więc i koszty transportu) ponad  3 razy.
Być może szersze spojrzenie na problem pozwoli ujrzeć tiomersal w trochę innym świetle i zmieni nieco przetarte skojarzenia na lepsze... 

Eko-zagadka

Wracając do wątku ekologicznego, jak to się stało, że stare  termometry trafiły na czarną listę, a zwykłe żarówki zostały zastąpione energooszczędnymi - naładowanymi rtęcią? Zastanawialiście się co się dzieje, kiedy taka świetlówka się potłucze?

Bibliografia:

http://www.cdc.gov/vaccinesafety/Concerns/thimerosal/thimerosal_timeline.html
http://pediatrics.aappublications.org/content/131/1/149.full
http://www.mp.pl/szczepienia/specjalne/show.html?id=70677
http://www.mp.pl/szczepienia/szczepieniaiszczepionki/bezpieczenstwo/show.html?id=70676
http://www.fda.gov/BiologicsBloodVaccines/SafetyAvailability/VaccineSafety/UCM096228
http://www.effectivehealthcare.ahrq.gov/ehc/products/468/1930/vaccine-safety-report-140701.pdf
http://www.cdc.gov/vaccinesafety/Concerns/thimerosal/index.html
http://www.cdc.gov/vaccinesafety/00_pdf/CDCStudiesonVaccinesandAutism.pdf
http://www.cdc.gov/mmwr/preview/mmwrhtml/mm4843a4.htm
http://wyborcza.pl/1,76842,12461407,Dr_Mrukowicz_do_rodzicow__ktorzy_odmawiaja_szczepien_.html

78 komentarzy:

  1. Skoro mowa o żarówkach, to nie mogę powstrzymać się przed napisaniem kilku słów. Wprowadzenie, a właściwie wymuszenie ich użycia jest klasycznym przykładem na to jak jesteśmy manipulowaniu w dzisiejszym świecie. Pod hasłami super żywotności, oszczędności energii, ekologi do naszych domów zawitały świetlówki. I teraz mała niespodzianka dla wszystkich przeciwników "rtęci" w szczepionkach, każda z tych żarówek zawiera ok. 2,5 mili grama rtęci. Liczymy ile mamy takich rtęciowych granatów, u mnie 9 x 2,5mg = 22,5 mg rtęci wisi nad głowami i tylko czeka aż dzieci zaczną być na tyle rozbrykane, żeby rzucić czymkolwiek w lampę i uwolnić trujące opary po całym mieszkaniu. Kolejne pytanie, niech każdy uczciwie odpowie sobie, czy zużytą żarówkę zaniesie do odpowiedniego zakładu utylizującego takie rzeczy (które są, z reguły, gdzieś na obrzeżach miast), czy wrzuci do zwykłego śmietnika? Jaki jest faktyczny koszt utylizacji takich odpadów? Czy przypadkiem po raz kolejny nie wykorzystujemy do tej brudnej roboty ludzi z krajów trzeciego świata?

    Dlaczego nasza kochana EU, ta sama, która usunęła termometry rtęciowe (z czym się zgadzam), zmusiła nas żebyśmy byli dalej narażeni na działanie rtęci? Niestety światem nie żądzą ani politycy, ani jakieś unie, tylko pieniądze. Rewolucja żarówkowa była tylko kwestią czasu. Nie chodziło natomiast o świetlówki tylko LEDy. Żarówki ledowe mają jednak jedną zasadniczą wadę, oczywiście z punktu widzenia koncernów oświetleniowych, są bardzo trwałe. W dzisiejszych czasach nie opłaca się produkowania trwałych rzeczy, tylko badziewia, które trzeba non stop wyrzucać i kupować od nowa. I tu wchodzą świetlówki, które miały zapełnić tą lukę, czytaj pozwolić wszystkim zainteresowanym nachapać się, zanim ledy zdominują rynek. I tak też się stało z błogosławieństwem EU, mainstreamowych mediów, itd. Zamiast spokojnie poczekać i przeskoczyć ze zwykłych żarówek od razu na ledy zastaliśmy wmanewrowani w świetlówki.

    Można by jeszcze długo pisać, dla zainteresowanych tematem polecam 2 klasyki:
    https://www.youtube.com/watch?v=QPPW8KM7eEU
    https://www.youtube.com/watch?v=IU1tU3eghuM

    OdpowiedzUsuń
  2. Etylen rtęci z Tiomersalu – czy wiesz, że

    Według polskiego kalendarza szczepień do 2011 r. dzieci niezależnie od wagi urodzeniowej otrzymywały etylen rtęci w następujących dawkach: 25 mcg w 1. dobie życia + 50 mcg w 2. m. życia + 25 mcg w 3-4 m. życia + 25 mcg w 5.-6. m. życia + 25 mcg w 7. m. życia, co oznaczało stałą obecność rtęci w organiźmie do skończenia 8. m. życia lub dłużej. Skąd to wiadomo? Czytaj poniżej i uwzględnij, że polskie niemowlęta i dzieci nadal otrzmują etylen rtęci ze szczepionek DTP firmy Biomed w ilości 25 mcg na dawkę.
    Autor streszczonego poniżej badania i publikacji odnośnie procesu eliminacji rtęci – E. Pichichero – przebadał na zawartość rtęci próbki krwi, kału i moczu od 3 grup zdrowych i urodzonych o czasie dzieci poddanych szczepieniom zawierającym związek rtęci, w każdej grupie było 72 dzieci. Streszczenie Mercury levels in newborns and infants after receipt of thimerosal-containing vaccines, Pediatrics 2008:
    Badania moczu nie wykazały znaczących śladów rtęci, co oznacza, że tą drogą substancja ta nie jest eliminowana z organizmu.
    Pobieranie krwi i kału wykonywano 2 razy u każdego dziecka, jeden raz przed szczepieniem (dzień 0) i jeden raz po szczepieniu (w różne dni).
    Próbki od wszystkich dzieci badanych w danym dniu były podstawą do wyliczenia median dla danego dnia i połączenia linią wykresu wartości median z różnych dni po szczepieniu.
    Wykresy poniżej przedstawiają: Grupa A – dzieci szczepione w 1 dobie życia dawką wynosiła 12,5 mcg lub 37,5 mcg etylenu rtęci, Grupa B – dzieci szczepione w 2 miesiącu życia dawką 37,5 mcg lub 57,5 mcg, Grupa C – dzieci szczepione w 6 miesiącu życia dawką 37,5 mcg lub 57,5 mcg.
    Według wartości median eliminacja rtęci z krwi do poziomu pierwotnego zajmuje 11 dni, okres półtrwania rtęci we krwi 3-4 dni – wykresy po lewej.
    Jednocześnie okres wydalania rtęci ze kałem w grupach A, B i C wykazuje znacznie wolniejsze tempo – wykresy po prawej, co jest dowodem na pozostawanie rtęci w organiźmie ponad 30 dni po szczepieniu, mimo eliminacji z krwi po 11 dniach, przy czym indywidualne wartości w grupie B i C znacznie od siebie odbiegają.
    W grupie A wydalone wartości rtęci w kale są zauważalnie niższe niż w grupach B i C, na co nie ma żadnego wyjaśnienia w tekście publikacji.
    Autor nie podał jaki procent wprowadzonej do organizmu rtęci z Tiomersalu został wydalony z organizmu po 30 dniach od szczepienia, wykres pokazuje jedynie poziom rtęci w nanogramach na jeden gram stolca.
    Autor przyznaje, że nie wiadomo co się dzieje z rtęcią po jej eliminacji z krwi, ale interpretuje wyniki jako małe ryzyko negatywnego wpływu rtęci.
    Urzędnicy sanitarno-epidemiologiczni i inne osoby nadinterpretują omawianą publikację i wcześniejsze badanie tego samego autora (zob. #7-Pichichero(USA)) sugerując, że eliminacja rtęci z krwi oznacza jej eliminację z organizmu – zob. Oświadczenie NIZP-PZH z 2009 roku.

    Stąd: http://faktyoszczepieniach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Praca z 2014 r.: Problemy metodologiczne i dowody wykroczenia w dziedzinie badań mających na celu udowodnienie bezpieczeństwa tiomersalu w szczepionkach
    Streszczenie: Istnieje ponad 165 badań, które koncentrowały się na tiomersalu opartym na związku organicznym rtęci (Hg), stosowanym jako środek konserwujący w wielu szczepionkach podawanych dzieciom, które mówią, że jest on szkodliwy. Spośród nich 16 zostało przeprowadzonych w celu specjalnego zbadania skutków wpływu Thimerosalu na niemowlęta i dzieci z raportowanych przypadków śmierci, akrodynii, zatrucia, reakcji alergicznych, wad i reakcji autoimmunologicznych. syndromu Wellsa, opóźnienia rozwoju i zaburzeń rozwoju neurologicznego, w tym tików, opóźnienia mowy, opóźnienia języka, zaburzenia koncentracji i autyzmu. Natomiast Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) ze Stanów Zjednoczonych twierdzi, że Thimerosal jest bezpieczny i nie ma "żadnego związku pomiędzy szczepionkami zawierającymi Thimerosal a autyzmem u dzieci" To jest zastanawiające, ponieważ w badaniach przeprowadzonych bezpośrednio przez epidemiologów CDC, przy 7,6-krotnie zwiększonym ryzyku autyzmu z ekspozycją na tiomersal w okresie niemowlęcym, związku nie znaleziono. Obecne stanowisko CDC mówi, że Thimerosal jest bezpieczny i że nie istnieje związek pomiędzy Thimerosalem a autyzmem, co opiera się na sześciu konkretnych opublikowanych badaniach epidemiologicznych, których CDC jest współautorem i sponsorem. Celem tego przeglądu jest zbadanie tych sześciu publikacji i analiza możliwych powodów dlaczego opublikowane przez nich wyniki są tak różne od wyników badań przeprowadzonych przez wiele niezależnych grup badawczych w ciągu ostatnich 75 lat.
    Podsumowanie: Jak jest przedstawione w tej recenzji, badania, na których się opiera CDC i na których wywierany jest pewien poziom sprawozdania z kontroli mówiący, że nie istnieje zwiększone ryzyko autyzmu z powodu narażenia na organiczną rtęć znajdującą się w szczepionkach, a niektóre z tych badań nawet informują, że ekspozycja na tiomersal wydaje się zmniejszać ryzyko autyzmu. Te sześć studiów jest w ostrym kontraście do badań prowadzonych przez niezależnych naukowców w ciągu ostatnich 75 lat, które konsekwentnie uznawały, że Thimerosal jest szkodliwy. Jak wspomniano w sekcji Wprowadzenie, wiele badań prowadzonych przez niezależnych badaczy znalazły związek Thimerosalu z zaburzeniami rozwoju układu nerwowego. Liczne badania, na przykład trzy z sześciu badań określonych w niniejszym przeglądzie, znalazły potwierdzenie, że tiomersal był czynnikiem ryzyka dla tików. Ponadto stwierdzono, że Thimerosal był czynnikiem ryzyka opóźnień, opóźnienia mowy, zaburzenia deficytu uwagi, autyzmu.
    Biorąc pod uwagę, że istnieje wiele badań przeprowadzonych przez niezależnych badaczy, które wskazują na związek między Thimerosalem a zaburzeniami rozwoju układu nerwowego, wyniki sześciu badań przeanalizowanych w tej recenzji, szczególnie te wykazujące działanie ochronne tiomersalu, należy zakwestionować zasadność zastosowanej metodologii w badaniach. Listę typowych problemów metodologii z sześciu badań przedstawiono w tabeli 1 . Co ważne, jedno z badań mówi, iż pięć z publikacji badanych w tym przeglądzie było przeprowadzone bezpośrednio na zlecenie CDC, co podnosi kwestię możliwego konfliktu interesów lub stronniczości badań, ponieważ promocja szczepień jest centralnym zadaniem CDC. Można sobie wyobrazić, że jeśli występują poważne zaburzenia neurologiczne związane z Thimerosalem w szczepionkach, takie wyniki mogą być postrzegane jako szkodliwe dla programu szczepień.
    Źródło: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4065774/

    POLSCY URZĘDNICY OBIECYWALI WYCOFANIE SZCZEPIONEK ZAWIERAJĄCYCH TIOMERSAL
    Dlaczego mimo obietnic z 2009 roku nadal nie zostały wycofane z obrotu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Aby wyciągać wnioski z badań naukowych trzeba znać się na ich interpretacji. Nie liczba a jakość badania stanowi o jego wartości. Niektóre z badań będących podstawą do formułowania zaleceń są metaanalizami dotychczasowych publikacji, czyli jedno badanie zawiera w sobie kilkadziesiąt mniejszych publikacji o podobnych założeniach, łączy je w całość, na podstawie której można wyciągnąć bardziej wartościowe wnioski. Jak zwykle wraca wmawianie ludziom, że CDC, to potwór, który kręci i robi wszystko, byle promować szczepienia, podczas kiedy głównym celem i założeniem działalności takich organizacji jest rozwój medycyny w kierunku służącym społeczeństwu. We współczesnym świecie medycznym istnieje zasada evidence based medicine. poszukuje się jak najlepiej zaprojektowanych niezależnych badań, jak najsilniejszych dowodów pozwalających podejmować jak najbardziej słuszne decyzje. Słuszne oznacza służące ludziom, nie idei. porzućcie teorie spisku... Jeśli chodzi o badania nad szczepionkami ich założeniami było np. udowodnienie związku tiomersalu z autyzmem. W tych dużych, dobrze zaprojektowanych badaniach nie udało się nigdy takiego związku wykazać. W ten sposób powstają założenia prac, więc mówienie, że naukowcy z CDC nie chcą pokazać związku jest wprowadzaniem w błąd. Tu nie ma mowy o tym czy się chce coś udowodnić, czy nie. Jest założenie, kolejne etapu badań i wnioski. Koniec. Co do badania Verstraetena i wsp. (odnoszę się do tekstu źródłowego komentarzy), temat wraca jak bumerang. Co parę lat ktoś odkrywa, że jeden z autorów prac CDC rzekomo odkrył związek szczepień z autyzmem, a następnie zostało to ukryte, podczas kiedy w rzeczywistości wszystko zawsze było jawne, działo się zupełnie naturalnym torem powstawania przeciętnej, niedoskonałej pracy naukowej: pierwsza faza badań tego autora faktycznie zasugerowała taki związek, dlatego zaplanowano drugą fazę, w której wyeliminowano BARDZO LICZNE BŁĘDY METODOLOGICZNE z pierwszej fazy, badaniem objęto dużą grupę i NIE WYKAZANO takiego związku! Opieranie się na wynikach pierwszej fazy badania to jak pisanie streszczenia książki po przeczytaniu pierwszego rozdziału. Planując badanie naukowe wygląda to z grubsza tak, że stawiamy hipotezę, badamy ograniczoną grupę i obserwujemy, czy wyniki wstępne są interesujące. Jeśli tak, powiększamy grupę badaną i sprawdzamy, czy na dużej próbce, gdzie statystyka jest coraz bardziej wiarygodna, dane się potwierdzą. Niejednokrotnie okazuje się, że "zadziwiające odkrycia" dokonane na grupie kilkudziesięciu osób zupełnie tracą wartość, kiedy zbada się klika tys. itd. Myślę, że przydałby się osobny wykład na temat metodologii prac naukowych. Bez tej wiedzy trzeba zostawić fachowcom ich ocenę i kierować się międzynarodowymi zaleceniami opartymi na ogromnej ilości przebadanych osób, zestawieniach dotychczasowych prac itd.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze jedno: niecałe 50% tiomersalu stanowi etylortęć, więc wyliczając dawki trzeba podzielić mikrogramy na pół.
    Mam wrażenie, że przynajmniej część powyższych komentarzy jest kopią innych tekstów i ich autor/autorzy w ogóle nie odnieśli się w nich do mojego posta... czyli problem tiomersalu pozostaje kwestią wiary, a nie wiedzy i niewiele można zmienić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Jestem pielęgniarką, prowadzę bloga jako mama i jako pielęgniarka, gdzie umieszczam różne medyczne rady. Również pisałam o tiomersalu, o szczepionkach, i również otrzymywałam podobne komentarze. Myślę, że osoba, która nie potrafi się ujawnić pozostając "Anonimowa", siedzi przed komputerem, wyszukuje strony, które piszą o szczepionkach pozytywnie i wklejają ten sam test nawet nie wgłębiając się w post..

      Przykre, że tak dzieje się w Polsce i na świecie, że w imię "dobra dziecka" tak naprawdę rodzice ala-eko narażają je na choroby i czasem śmierć.. Przykre, że wracają choroby, na które kilkadziesiąt lat temu umierali ludzie, a które zostały okiełznane dzięki szczepionkom właśnie.. Aż strach pomyśleć, w jakim świecie, z jakimi epidemiami panującymi wokół będą żyły nasze dzieci za dwadzieścia-trzydzieści lat..
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  6. nie wiem gdzie Pani zdobyła dyplom, ale to co pani pisze to totalne bzdury. bariera krew mózg niewyksztalcona do 3 roku życia zezwala na kumulacje rtęci w mózgu a to z kolei prowadzi do uszkodzenia systemu nerwowego a nawet encefalopatii. rodzicu, otwórz oczy i czytaj zanim zaszczepisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety anonimowość komentarza nie pozwala mi ocenić, czy mam do czynienia z kimś z dyplomem po drugiej stronie... Bariera krew-mózg niedojrzała (a nie niewykształcona) jest właśnie czynnikiem usposabiającym najmłodsze dzieci do ciężkich powikłań neurologicznych chorób przeciw którym szczepimy, trafił Pan/Pani w pewnym sensie w samo sedno, dlatego przyłączam się do apelu: rodzicu, otwórz oczy, czytaj wiarygodne źródła medyczne i zaszczep swoje dziecko!
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Tu chyba nie chodzi o dyplom ale o wiedze i obiektywne podejscie czego jak widac tutaj bardzo brakuje.
      W dzisiejszym spoleczenstwie nastawionym na zysk niestety trzeba zaczac samemu szukac i wyciagac wnioski bo kazdy moze przedstawic sie jako doktor i wypisywac cuda.
      1. Rtec nie jest obojetna
      2. Rtec sie bardzo trudno wyplukuje z organizmu
      3. Swietlowki o ktorych piszesz to efekt lobbingu i manipulacji podobnie jak twoja demagogia.
      4. Rtec w szczepionkach jest bezzasadna.

      Kilka tematow do przemyslenia
      1. Moze napiszesz tez o ogromnych dawkach aluminium podawanych maluchom.
      2. Dlaczego pionierzy szczepionek dzisiaj kwestionuja ich skutecznosc?
      3. Dlaczego nie zastanawiasz sie nad negatywnymi opiniami specjalistow, ktorym nikt nie placi a ryzykuja swoja renome.

      Nie masz prawa decydowac co jest twoim zdaniem dobre dla czyjegos dziecka.
      Mam gdzies czy ktos ci za to placi czy uleglas czyjemus urokowi ale gdy publikujesz cos publicznie zacznij myslec.
      Sam dyplom nie znaczy nic jesli nie nauczyli cie na studiach wnioskowania.

      Usuń
    3. Niestety nie mam jeszcze w 100% wyrobionego zdania w temacie szkodliwości szczepionek, więc szukam po różnych źródłach. Autorka tego artykułu zaprezentowała swoją opinie, opartą na rzetelnych badaniach, a przynajmniej takich, które mają odpowiednio dużą próbkę, żeby cokolwiek zbadać. Pojawiły się kontrargumenty, do których również się odniosła. Zarzucanie więc braku obiektywizmu wydaje mi się takim pisaniem byleby coś napisać. Jeśli coś nie jest obiektywne, to zacytuj proszę to zdanie i poprzyj swoją tezę jakimiś dowodami, tylko niech to nie będą linki do artykułów na onecie lub innym "portalu informacyjnym", tylko coś faktycznie naukowego.

      A tak a propos, czy autor tego komentarza przeczytał choćby jedno źródło z podanej bibliografii? Może wtedy warto "zaczac samemu szukac i wyciagac wnioski"?

      Usuń
  7. Najlepsza definicja trucizny to ta Paracelsusa: „Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną” (łac. Dosis facit venenum). Dlatego właśnie podkreśliłam jak dyże były dawki w przypadkach odnotowanego działania toksycznego tiomersalu. Dawki stosowane w szczepionkach są nieporównywalnie mniejsze. Kolejny fakt, który może tworzyć pewne nieporozumienie/złudzenie: skóra nie jest nieprzepuszczalną barierą, a to jaka dawka leku się przez nią dostaje do organizmu zależy od substancji i od stanu skóry (u małych dzieci i zmieniona zapalnie jest bardziej przepuszczalna). Niektóre leki/substancje bardzo dobrze przedostają się do organizmu po zastosowaniu nawet na zdrową skórę (przykład: plastry antykoncepcyjne), dlatego nie należy tworzyć iluzji, że stosowanie tiomersalu na skórę powinno być bardziej bezpieczne niż podanie inną drogą. Dawki tiomersalu stosowane kiedyś w środkach medycznych były po prostu ogromne w stosunku do progu bezpieczeństwa. Na marginesie - szczepionek nie podaje się bezpośrednio do krwi, tylko podskórnie albo domięśniowo. Zauważyłam, że to częsty błąd w wielu wypowiedziach. Kolejny, który toruje groźne skojarzenia...
    Aby dobrze zrozumieć to, jak toksyczność substancji zależy od dawki poprzeglądajcie np. etykiety syropów przeciwkaszlowych, w tym tych stosowanych u dzieci. Znajdziecie tam etanol czy wyciąg z pokrzyku wilcza jagoda (Belladonna). Zmiany działania etanolu w zależności od dawki wielu zna z autopsji. W zbyt dużej dawce może być nawet śmiertelny. Granice bezpieczeństwa dla dawki wyciągu z pokrzyku wilczej jagody są jeszcze mniejsze. Dawka śmiertelna dla małego dziecka to 2-3 owoce tej rośliny (małe ciemne kuleczki). Jak to możliwe, że wyciąg z tych owoców jest w preparatach dostępnych bez recepty, powszechnie stosowanych u dzieci? Dawki w syropach, są po prostu bardzo małe i bezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Pozdrawiam równie ciepło, życzenie słońca spełniło się, w te upały życzę zatem odrobiny kojącego cienia!

      Usuń
  8. Noworodki i Hg , po co ta cała dyskusja? Nie ma bezpieczniejszych konserwantów, lub metod konserwacji
    niż Hg ? WG mnie powoływanie się na na badania o szkodliwość i nieszkodliwości szczepionek z Hg jest nieuprawnione. Ludziom, a szczególnie noworodkom NIE PODAJE SIĘ RTĘCI W ŻADNEJ POSTACI!!!!!!!
    Koniec, kropka!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kolejne bicie piany, w ogóle mam wrażenie, że autorem tych wszystkich komentarzy jest jedna osoba.

      Z tego co do tej pory zrozumiałem, to tak na prawdę koncerny farmaceutyczne mają większą kasę z tego żeby nie produkować szczepionek z tiomersalem, baaaa najlepiej jakby wcale nie było szczepionek, bo to co zarobią z ich sprzedaży, to jest promil tego co zarobią z leczenia chorób przeciwko którym są te szczepionki.

      Więc to może te anonimy są "sponsorowane"?

      Usuń
  9. Wiele osób przeciwnych szczepieniom powołuje się na argument, że nikt nie ma prawa decydować o ICH dzieciach. Skoro te działania wpływają na zdrowie moich dzieci, zwiększając ryzyko zarażenia i wystąpienia epidemii, niech przeciwnicy szczepień postąpią uczciwie i odizolują się od normalnych, szczepionych dzieci. Zakładajcie własne przedszkola i przychodnie. Nie przychodźcie ze swoimi rozsiewaczami chorób na place zabaw i do parków. Zwiekszajcie umieralność we własnym zakresie i nie zajmujcie miejsc w szpitalach i kolejkach do pediatrów. Niestety nawet najbardziej zatwardziałym bojownikom wiara w medycynę w cudowny sposób wraca jak już dzieciak złapie jakąś chorobę. Bądźcie konsekwentni - nie szczepicie - nie leczcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uwierzysz, ale dokładnie to robię. Nie szczepię i właściwie nie leczę - bo nie mam na co. I to pomimo tego, że młoda od kiedy skończyła 1,5 roku przebywa między dziećmi w żłobkach i przedszkolach.

      Stawiam diamenty przeciwko orzechom, że na leki dla mojej 5-latki wydałam do tej pory mniej, niż statystyczny rodzic szczepionego dwulatka.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Ton i treść wypowiedzi sugeruje, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Nie otrzymuję żadnej zapłaty (poza słowami uznania ze strony czytelników) w związku ze swoją działalnością społeczną, jaką jest prowadzenie tego bloga i promocja zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że fala antyszczepionkowa nie osiągnie takiego poziomu, że dane będzie przekonać się na nowo iż to choroby zakaźne przeciw którym szczepimy są zagrożeniem...

    OdpowiedzUsuń
  12. http://www.psychozytywnie.pl/szczepienia-dzieci-tak-czy-nie/

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam. Bardzo lubię czytać Pani bloga - mimo, że sama jestem mamą i lekarzem. Rozmowa z antyszczepionkowcami jest strasznie trudna. Lubią chwytliwe hasła, a badania, ocena ryzyka nic ich nie interesuje. Tak jak dzieci "nie i koniec". Podziwiam za cierpliwe odpowiadanie na komentarze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Decyzję o nieszczepieniu podjęłam właśnie na podstawie oceny ryzyka. Powiedziałabym, że to lekarzy całkiem nie interesuje indywidualna ocena korzyści i ryzyka przy zalecaniu szczepień.

      Usuń
    2. Zalecanie szczepień zawsze jest oparte na ocenie bilansu korzyści i ryzyka, proponuję poczytać o ryzyku związanym z przechorowaniem chorób zakaźnych. Dziękuję za wsparcie pani Anno :)

      Usuń
    3. Ok. W takim razie proszę mi powiedzieć, z jakim ryzykiem dla mojej zdrowej córki wiąże się przechorowanie _w_dzieciństwie_ świnki lub różyczki?

      A zanim dowiem się o tych wszystkich straszliwych powikłaniach, proszę o informację, ile z tych powikłań dotyczy zdrowych dzieci poniżej 10 roku życia, bez chorób współistniejących, dobrze odżywionych i prawidłowo pielęgnowanych? Są jakieś dane na ten temat?

      Właśnie to mam na myśli - bilans ryzyka i korzyści przeprowadza się dla populacji, nie dla mojego, konkretnego dziecka. A solidarność społeczna kończy się z momentem wystąpienia powikłań po szczepieniu.

      Usuń
  14. jesli ktoś jest z rocznika 80 wzwyż jest takim samym rezerwuarem chorób jak i dziecko nieszczepione, bo jego odporność dawno padła, tego nie może Pani zaprzeczyć. Każdy wie, że szczepionki nie dają odporności na całe zycie, a jedynie przechorowanie choroby. Poza tym skoro Wasze dzieci są szczepione to co się boicie naszych nieszczepionych zdrowych i szczęśliwych? Przecież Wasze są chronione przez te cudne szczepionki prawda? oj a może jednak nie?? Ja nie pozwolę moich dzieci szczepić, wystarczająco dużo wycierpiały po szczepieniach nopy nie uznane bo lekarze się boja powiedzieć TAK TO BYŁ KRZYK MÓZGOWY!, tak to AZS i jego nasilanie po kazdej szczepionce jest jej wynikiem, to cofnięcie w rozowju na 6 mcy również, wzmożone napięcie mięśniowe, 7 krotne zapalenie oskrzeli i zapalenie płuc zaraz po szczepieniu to także dla lekarza zbieg okoliczności. To ja dziękuję, wypisuję moje dzieci z tego śmiertelnego pociągu. Od ponad roku zdrowe, bo nie szczepione. Jak widzę jak dzieci szczepione chorują to im współczuję. Lekarz nie potrafił zdiagnozować u starszej córki krztuśca, bo przecież była szczepiona a krztusieć nie występuje (kurde jakby raportów nie czytała) a córka nie szczepiona nie zaraziła się. Mąż także przechorował. Więc ja się pytam po co te szczepienia?? Dla dobra koncernów? Mam mase znajomyc których dzieci miały NOP, ale oni szczepią dalej bo wierzą lekarzom, że tak trzeba. Porażenie ręki po polio nie wazne, dobrze że rehabilitacja pomogła. Ale dziecko swoje wycierpiało. Nie wiem czy Pani płacą żeby pisać takie brednie jakie to szczepienia są doskonałe, ale uważam, że rodzice powinni mieć wolny wybór. Tak jak jest w cywilizowanych krajach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe, które dzieci są wyjątkiem od reguły. Twoje czy moje: szczepione wg kalendarza i nic im nie jest, są zdrowe, mądre a choroby jakie przeszły można na palcach policzyć. Starsza - 6 lat dwa razy w życiu dostała antybiotyk, Młodsza 3,5 - jeden raz. Może warto pomyśleć dlaczego chorują i szukać przyczyn gdzie indziej.

      Usuń
    2. Moja - nieszczepiona, mądra, zdrowa. 5,5 roku. Antybiotyk =0. Ani pół ząbka z próchnicą. Przeszła ospę (6 dni od pierwszej kropki do powrotu do przedszkola, bez gorączki i cienia powikłań) i świnkę (1 dzień). Pozostałe przeziębienia (1-2 rocznie) przechodzi w 3-4 dni. Czy to czegoś dowodzi?

      BARDZO częstym scenariuszem jest spadek odporności po szczepieniu -> zapalenie oskrzeli/ płuc -> antybiotyk -> dalszy spadek odporności. Oczywiście, dla lekarzy to "zbieg okoliczności"... Mam wokół siebie sporo dzieciaków, które między październikiem a majem chorują w trybie: 3 dni w przedszkolu - tydzień w domu - tydzień w przedszkolu - 10 dni w domu - .... .

      Usuń
    3. Nie wiem skąd "każdy wie", że jedynie przechorowanie daje odporność na całe życie, reakcja organizmu na materiał podany w szczepionce jeśli chodzi o wytworzenie pamięci immunologicznej, jest taka sama jak po przechorowaniu choroby. Osoby ze wspomnianych roczników nie są rezerwuarem chorób, bo na część z nich zostały zaszczepione, a inne przechorowały. Szczepiąc wszystkie dzieci przecina się ogniwo, choroby nie mają się na kogo przenosić i są systematycznie eliminowane, w ten sposób pozbyliśmy się praktycznie odry, czy polio. Szczepienia dają odporność bez ryzyka ciężkich powikłań choroby. polecam post o tym jak rozwija się układ odpornościowy, aby zrozumieć mechanizmy rządzące tym. W kwestii szczepione nie choruje/ nie szczepione nie choruje itd. Zasadniczy błąd w myśleniu to fakt, że zapominają Państwo, że szczepienia nie chronią przed wszystkimi chorobami świata i nie dają odporności przed wszystkimi wirusami, będącymi najczęstszą przyczyną chorób u dzieci. Szczepimy przeciw konkretnym chorobom. To, że dziecko nie zaszczepione na nią nie zachorowało, zawdzięczają Państwo rodzicom szczepiącym swoje dzieci i zjawisku odporności zbiorowiskowej. Nie szczepione dzieci póki co nie mają się po prostu od kogo zarazić, bo większość jest zaszczepiona, więc przy odrobinie szczęścia faktycznie będą zdrowe. Ale wystarczy, że więcej osób przestanie szczepić dzieci, więcej zmigruje do Polski z krajów, gdzie nadal panują choroby, których my się pozbyliśmy i szczęście może się skończyć. Szczepienia absolutnie nie powodują spadku odporności, a kwestia przeziębień częstszych u jednych, a rzadszych u innych dzieci nie mają ze szczepieniami nic wspólnego! Jeszcze jedno, łagodne przechorowanie chorób zakaźnych u nieszczepionego dziecka, to też szczęście, ale takie pojedyncze przykłady niewiele udowadniają. Pożyczę sobie zasłyszaną dobrą metaforę - to tak jakby ktoś kto nie miał wypadku prowadząc po alkoholu twierdził, że to jest bezpieczne...

      Usuń
    4. W takim razie, czemu tylko przechorowanie krztuśca daje trwałą odporność, a szczepienie nie? Czyżby to jednak nie tylko o te przeciwciała we krwi chodziło?

      I nie, nie zgadzam się z tym, że łagodne przechorowanie choroby to "szczęście". Owszem, to radość, ale nie "szczęście" w znaczeniu fuksa. To 5 lat mojej konsekwentnej pracy nad zdrowiem mojego dziecka.

      Usuń
    5. Hanna Tomaszewska - piszesz, że spada odporność, itd. Moje dziecko było szczepione na wszystko po kolei. Ma rok. Ani na moment nie spadła mu odporność. Ani razu nie chorował, żadnych antybiotyków. Powiem więcej - ja i mąż byliśmy chorzy przez prawie tydzień tak, że ledwo żyliśmy. Mój syn nawet nie "smarknął". Nie uogólniajmy. Twoje dziecko [na szczęście!] nie trafiło na wirusa/bakterię, które by je powaliło. Ale w swojej pracy w szpitalu niestety miałam nieprzyjemność oglądać dzieci, które takiego szczęścia nie miały. Meningokoki, pneumokoki, rotawirusy, czy ospy.. Patrzyłam na te maluchy, które strasznie cierpiały, albo umierały, patrzyłam na rodziców, którzy płakali, bo "nie wiedzieli o szczepionce przeciw meningokokom" czy "nie wiedzieli o szczepionce przeciw pneumokokom", albo na tych, którzy nie sądzili, że ospa może być tak niebezpieczna, a sami zgotowali dzieciom taki los urządzając tak popularne "ospa party" i z każdym przypadkiem, z każdym dzieckiem, które zostawało "roślinką" po przejściu infekcji (było kilka takich przypadków), mówiłam sobie, że nigdy nie pozwolę, by moje dziecko zachorowało na którąkolwiek z chorób, na którą można zaszczepić..... Jestem pielęgniarką, owszem, ale staram się też żyć eko. Być może, gdybym, nie pracowała na tamtym oddziale reanimacji dziecięcej, myślałabym jak Ty, albo Tobie podobni, ale widziałam na oczy cierpienie tych dzieci! I mimo ekologicznego podejścia do życia, jestem za szczepionkami! Bo one organizm dziecka chronią! Idziesz na zabieg do szpitala, nie szczepisz się przeciw WZWb?? Na pewno się szczepisz! Jedziesz do "dzikich krajów", nie szczepisz się przeciw malarii? Jestem pewna, że byś zaszczepiła. Nie rozumiem więc Twojego podejścia do "naszych chorób"..... Przykre......

      Usuń
    6. Misjo, brawo, gratulacje! Szkoda, że Twoje dziecko jest raczej wyjątkiem, bo ja nie znam w swoim otoczeniu *ŻADNEGO* innego dziecka, które przetrwałoby pierwsze 3 lata życia bez antybiotyków. Chociaż nie, przepraszam, znam. Równolatka mojej córy, "poznały" się w szkole rodzenia. Nie uwierzysz, ale też nieszczepiona!

      Rotawirusy - młoda przeszła jak miała ~2,5 roku. Strzeliła 1 brzydką kupę i miała pół dnia stan podgorączkowy. I koniec. A mną i ojcem młodej pozamiatało tak, że ja przez tydzień nic nie zjadłam, a on wylądował w szpitalu.

      Ospa? Proszę Cię... 6 dni wszystkiego. Bez leków, bez gorączki, bez powikłań.

      Naprawdę kluczem do łagodnego przechorowywania jest zdrowy układ odpornościowy i równowaga organizmu...

      A co do jeżdżenia do "dzikich krajów" - widzisz, dla mnie jedną z konsekwencji nieszczepienia jest decyzja o nie pchaniu się tam, gdzie np. występuje polio. Młoda jak podrośnie i będzie koniecznie chciała tam jeździć - może się zaszczepić. Ale na większość z tych chorób szczepień nie ma. I jak sądzisz, który organizm poradzi sobie z taką np. ebolą lepiej - taki w sposób naturalny zdrowy i odporny, czy pędzony szczepieniami i wyjałowiony antybiotykami?

      Usuń
    7. Pani Kamilo, ja nadal czekam na odpowiedź: skoro zaszczepienie i przechorowanie dają taką samą odporność, to dlaczego np. z krztuścem jest inaczej? I ja nie pytam o "wytworzenie pamięci immunologicznej", tylko o faktyczną odporność...

      Usuń
    8. Pani Hanno, widzę, że nadal jest problem ze zrozumieniem roli szczepień. Nawet jeśli nie uchronia przed chorobą, (bo nie wszystkie szczepienia dają 100% odporność), łagodzą przebieg choroby i chronią przed powikłaniami. Istnieją zalecenia dotyczące doszczepiania przeciw krztuścowi czy tężcowi - chorobom przeciw którym faktycznie po szczepieniu odporność nie jest trwała. Dzięki dodatkowej dawce co 10 lat można zapewnić ciągłą skuteczność szczepionki. Po raz kolejny powtarzam, szcepionki nie mają chronić przed przeziębieniami a nadużywanie antybiotyków to zupełnie inna bajka. Na pewno kiedyś o tym napiszę, bo jestem przeciwna temu zjawisku. Niezależne badania udowodniły, że szczepienia nie obniżają odporności, tak jak naturalne przechorowanie nie "hartuje" organizmu. Naturalne przechorowanie chorób przeciw którym szczepimy wiąże się z naprawdę dużym ryzykiem na które w życiu nie naraziłabym swoich dzieci.
      Jak najbardziej popieram wszelkie działania wspierające naturalne budowanie zdrowia i odporności, napisałam nawet o tym niejeden post, ale szczepimy właśnie przed tymi chorobami, które są zagrożeniem nawet dla zdrowych wcześniej, silnych i prawidłowo rozwijających się dzieci. Zdrowy styl życia i dbanie o harmonijny rozwój dziecka zawsze procentuje zarówno u szczepionych jak i nie szczepionych dzieci. Z tym że szczepione są dodatkowo zabezpieczone.

      Usuń
  15. Droga Pani nie wiem dlaczego w Pani wypowiedziach jest tyle jadu i za wszelką cenę próbuje Pani udowodnić swoje racje.Proszę popatrzeć na wykresy spadku zachorowalności na choroby zakaźne nie mają one nic wspólnego z wprowadzeniem szczepień i nie są to dane wyssane z palca tylko ogólnodostępne źródła udostępniane przez WHO.Jestem pracownikiem służby zdrowia i wystarczająco naoglądałam się Nopów oraz tego jak pod wątpliwość poddaje się odczyny poszczepienne szukając na siłe wytłumaczenia powstanie chorób u ''zdrowego'' dziecka.Rozumiem ,że szkolą Panią te same firmy , które wypuszczają szczepionki w obieg bo tak to niestety wygląda ale trzeba też włączyć swój rozum a nie tkwić w tym magicznym świecie.Medycyna konwencjonalna owszem ratuje życie ale doraźnie w innym wypadku potrafi zrobić więcej szkody niż pożytku.Zanim zacznie Pani znów posługiwać się danymi firm farmaceutycznych proszę zajrzeć wgłąb siebie i przemyśleć kilka spraw. Bo czasem człowiek bez magicznego dyplomu i lek med przed nazwiskiem ma więcej empatii i zrozumienia dla osób borykającymi się z problemami wadliwej diagnozy medycznej itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomijając "magiczną otoczkę", opieram się na niezależnych źródłach medycznych, a nie szkoleniach firm farmaceutycznych. Wykresy spadku zachorowalności przypadają na wprowadzenie powszechnych szczepionek przeciw chorobom i zależą w dużym stopniu od odsetka szczepionych osób, a okresy zwiększonej zachorowalności przypadają na największe fale fobii szczepień. polecam jeszcze raz interaktywną mapę, która doskonale to obrazuje: http://www.doktor-mama.pl/2014/01/interaktywna-mapa-obrazujaca.html

      Usuń
    2. Drogi, Anonimowy. Ja też jesteż ze służby zdrowia, więcej - jestem pielęgniarką szczepiącą. NIGDY w mojej karierze nie zdarzyło mi się, by którykolwiek pacjent wrócił do nas z NOPem. Wracają, owszem, na kolejne szczepienia. Myślę, że to kwestia tego, jak została podana szczepionka. Jeśli Pani sposób podania szczepionek powoduje odczyny, to naprawdę współczuję Pani pacjentom...

      Usuń
    3. Droga Pani Joanna PS jeżeli uważa Pani ,że sposób podania szczepionki ma wpływ na to czy będzie Nop czy nie to gratuluję postępu wiedzy.Jestem świadomym lekarze i nie zamykam się na to co mówią rodzice.Widziałam wiele dzieci po Nopach i nikt mi nie wmówi ,że ich nie ma.Pracowałam na oddziale neurologi dziecięcej i wiem jak to wygląda od wew.Swojego dziecka nie szczepię i nie mam zamiaru.

      Usuń
    4. Szkolenia z zakresu szczepień prowadzą lekarze, często profesorzy.

      Usuń
    5. opłacani przez firmy farmaceutyczne na pewno są obiektywni :)

      Usuń
  16. Pani doktor mamo!

    U mojego 18mc dziecka w badaniu toksykologicznym nie wykryto rtęci fajnie co?
    Za to wykryto aluminium które się miało niby natychmiast zmetabolizować ale mu się nie chciało. Po drugie po MMR moje dziecko ma problemy z jelitami i nie rozwija się prawidłowo strach myśleć co będzie dalej bo na diagnozę pod kontem autyzmu jest za wsześnie.
    Kobieto jeśli naprawdę jesteś matką opamiętaj się!!!
    Ile jeszcze dzieci ucierpi przez osoby takie jak Ty które twierdzą że w szczepionkach nie ma nic szkodliwego.

    Jesli na prawdę za tym blogiem nie kryje się pracownik Glakso Smith Kline albo innego koncernu farmaceutycznego, tylko prawdziwa mądra kobieta przestań namawiać do niszczenia dzieci błagam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie potrafię zrozumieć dlaczego przeciwnicy szczepień nie potrafią normalnie dyskutować, tylko uderzają w takie emocjonalne nuty... Jeśli Twoje dziecko ma problemy od aluminium, to może załącz jakieś badania, które to potwierdzają, oraz badania, które przeszło Twoje dziecko eliminujące inne przyczyny. W tym momencie, to trochę jakbym czytała pudelka, byleby narobić szumu, zero konkretów, jakieś nawoływania do opamiętania się, jakieś podejrzenia o pracownika koncernu farmaceutycznego...

    "namawiać do niszczenia dzieci" - przecież to jest jakiś kabaret a nie wypowiedź "mądra kobiety".

    OdpowiedzUsuń
  18. ojciec dziecka autystycznego25 stycznia 2015 15:07

    Ciekawe ile autorowi tego artykułu zapłacili,za mydlenie oczu?

    OdpowiedzUsuń
  19. A ile Panu zapłacono za ten wpis? Może zarabia Pan umieszczając takie wpisy w sieci?

    OdpowiedzUsuń
  20. jeden z komentatorów zlicza etylortęć w szczepieniach w 1. r. ż. i wychodzi mu 150 mikrogramów. Dla uproszczenia przyjmijmy, że to prawda, i że jest to to samo co 150 mikrogramów czystej rtęci. Żywność w Polsce ma dopuszczalne stężenie rtęci 50 MILIgramów na kilogram i właśnie 50 mg/kg to poziom w większości ryb morskich i hodowlanych. 150 mikrogramów na rok to dawka odpowiadająca spożyciu 3 gramów pierwszej z brzegu ryby rocznie. W innych produktach spożywczych też są nieco niższe niż w rybach, ale niezerowe poziomy rtęci. Mleko matki (1,5 mikrograma Hg na litr) na przykład dostarcza dziecku dziennie około 1 mikrograma rtęci. Czyli te wszystkie szczepionki to dawka z plus minus półrocznego karmienia dziecka mlekiem matki. W Utah zrobiono ostatnio duże badanie ( http://health.utah.gov/enviroepi/healthyhomes/epht/Surveillance_Mercury.pdf ) zawartości rtęci w krwi noworodków: średnia z około 6000 próbek to 0,8 mikrograma na litr, czyli 1/7 poziomu uznawanego przez FDA za dopuszczalny (5,8 mikrograma na litr). Z tych 6000 noworodków tylko 38 miało poziom rtęci we krwi wyższy niż 5,9 mikrograma/litr. Cytowane w tym samym artykule badanie dzieci w wieku 1-5 lat w USA ( http://jama.jamanetwork.com/article.aspx?articleid=196298 ) dało średnie stężenie rtęci we krwi w wysokości 0,34 mikrograma na litr, czyli o ponad połowę niższe, niż u noworodków. Wniosek: rtęć jest w żywności, powietrzu i naszych organizmach i póki jej poziom jest nisku, nie ma powodu do histerii. Szczepionki nie mają znacznego wpływu na ten poziom (bo noworodki mają wyższe stężenie niż dzieci w wieku 1-5 lat, a te pierwsze nie podlegały jeszcze szczepieniom).

    OdpowiedzUsuń
  21. Skoro cała afera rozbija się o rtęć (nawet w postaci powszechnie uważanej za niegroźną) to czy nie ma w aptekach w naszym kraju odpowiedników bez tego składnika?

    OdpowiedzUsuń
  22. Znam już dwa przypadki w najbliższym otoczeniu, gdzie dziecko z niewyjaśnionych przyczyn ma padaczkę.... traci przytomność. W jednym przypadku stwierdzony został wpływ rtęci, jest to materiał na papierze - objawy zaczęły się 2 dni po szczepionce.

    OdpowiedzUsuń
  23. "Znam już dwa przypadki w najbliższym otoczeniu," a ja znam Batmana, Robina i Supermana. Nie wierzysz ? Przecież napisałem tak w internetach. Jako dziecko przeszedłem wiele chorób, łącznie z Odrą i mam powikłania do dzisiaj. Wyjątki, czyli choroby których nie przeszedłem - to te, na które zostałem zaszczepiony.
    BB -> jak piszesz o takich przypadkach, dwaj konkrety. W jaki sposób stwierdzono związek ze szczepionką, możesz wrzucić artykuł z gazety etc. Jeśli doszło do takiej sytuacji, należy ja nagłośnić. Jeśli jednak ściemniasz mój drogi - to leć na pudelka, a nie tutaj głupoty wypisujesz. Ktoś może uwierzyć, i później dzieciak będzie miał powikłania w dorosłym życiu.

    OdpowiedzUsuń
  24. anty stopnop6 marca 2015 15:09

    A czy pomyślała Pani kiedykolwiek, abstrahując od czynników, które Pani wymieniła, że wiele dzieci zdrowych, pielęgnowanych, dobrze odżywionych może zapaść np na białaczkę... co, jeśli dotknęloby to Pani dziecko? Z obniżoną odpornością przy większym odsetku chorych nieszczepionych, dochodzi do przypadku choroby zakaźnej w Waszym otoczeniu. Takie dziecko może tej choroby nie przeżyć, organizm może być zbyt słaby, żeby zwalczyć chorobę i jej powikłania. Jeśli nie obchodzi Pani zdrowie i życie innych dzieci, z niedoborami odporności i chorobami przewlekłymi, dla których nieszczepione dzieci są realnym zagrożeniem, proszę pomyśleć o swoich. Oczywiście nie życzę niczego złego, ale wiele chorób przewlekłych ujawnia się u osób dotychczas uchodzących za okazy zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Droga pani doktor, dlaczego zwolennicy szczepień tak źle reagują na podawane przykłady NOP-ów. Od razu reakcja, że ich dziecko było szczepione i jest zdrowe. No to tylko się cieszyć. Nikt nie mówi, że wszystkie dzieci będą miały odczyny poszczepienne. Chodzi o to, że jest dużo przypadków NOP, ale rodzice mają problem, bo lekarze nie lubią ich zgłaszać.Szkoda, bo gdyby wszystkie były zgłoszone to może wreszcie byłoby wiadomo, czy więcej jest powikłań po chorobie, czy po szczepieniu. Na stronie Stowarzyszenia Stop NOP, które założyli rodzice dzieci chorych po szczepionkach jest masę historii powikłań poszczepiennych. Niestety, niektóre skończyły się śmiercią dziecka. Wszystkie są przejmujące.Proszę poczytać. Ja sama znam chłopaka z autyzmem, którego mama twierdzi, że to autyzm poszczepienny. Nie mam powodu jej nie wierzyć, ale jak o tym piszę to jestem atakowana, że mamusia głupia i nie wie, że to subiektywne itp. Sąd we Włoszech też wcale nie przyznał odszkodowania za autyzm poszczepienny i w ogóle wszyscy antyszczepionkowcy kłamią jak najęci. Ciekawe po co. Ja uważam, że to straszna rzecz zmuszać do szczepienia dziecka rodziców, którzy już przeżyli NOP i nie chcą powtórki .Współczuję serdecznie rodzicom Basi z Kutna, Damianka z Ostródy, Tomka Gaickiego, Kubusia Skalika, ich dzieci zmarły po szczepieniach. Tylko czemu nikt tego głośno nie przyzna.
    Jesteśmy okłamywani i dlatego coraz więcej rodziców nie ufa szczepieniom i lekarzom, którzy do nich namawiają i to mimo grożących kar.
    Zastanawia mnie też taka rzecz, dlaczego jesteśmy jednym z nielicznych krajów Europy, gdzie jest obowiązek szczepień, a właściwie przymus, niezgodny z konstytucją RP.
    W Japonii,gdzie szczepi się dzieci od 2 roku życia, nie wystąpiły jakieś nagłe epidemie, wprost przeciwnie - zmalała znacznie ilość przypadków tzw. śmierci łóżeczkowej.
    I na koniec- wydaje mi się, że to proszczepionkowcy są bardziej odporni na argumenty, sami powtarzając wytarte slogany, jakby nauczyli się ich na pamięć. A wystarczyłoby pomyśleć, poczytać, obejrzeć filmy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Serio, mam oglądać filmy? Nie, żebym miała coś przeciwko, uwielbiam kino, ale ma mi to pomóc w zdobywaniu wiedzy na temat szczepień zamiast uczestnictwa w kongresach, czytania literatury medycznej itd? A teraz na serio. Współczuję rodzicom dzieci, które ucierpiały z powodu NOP-ów. Nigdy ich nie kwestionowałam, wręcz przeciwnie. jestem bardzo świadoma ich istnienia, jak każdego potencjalnego działania niepożądanego leków, ziół, a dla niektórych nawet zjedzenia orzeszków ziemnych. Proszę poczytać moje posty dotyczące chorób zakaźnych, zawsze ejst w nich akapit z wyszczególnionymi odczynami niepożądanymi (czyli właśnie NOP-ami) po szczepieniu. Znam także dzieci, które przebyły NOP-y, niejednokrotnie zgłaszałam je do Sanepidu! W przeciwieństwie do Pani, znam osobiście (a nie ze stron internetowych) także dzieci, które ucierpiały z powodu chorób, którym można zapobiegać. Niektóre dzieci znałam... Potrafię obiektywnie ocenić co jest większym zagrożeniem i są nim choroby, a nie szczepienia przeciw nim. W diagnozowaniu chorób u dzieci z całym szacunkiem dla rodziców, którzy często mają wiele racji, ale nie możemy się opierać na tym, co rodzic wiąże z chorobą. Po to z resztą zgłaszają się do lekarza - osoby wykształconej w danym kierunku, aby zweryfikować swoje podejrzenia. W świetle wiedzy medycznej nie ma podstaw do łączenia autyzmu ze szczepieniami. Czemu nie może Pani mi uwierzyć, a tak łatwo przychodzi uwierzenie wspomnianej mamie? Czemu nie może Pani uwierzyć setkom tysięcy publikacji, specjalistów, którzy mówią jednym głosem - autyzm nie wynika ze szczepień, tylko nadal wierzy... No właśnie, wybiera Pani wiarę zamiast wiedzy. Moje argumenty są proste, może i powtarzane w nieskończoność, ale zawsze oparte na wiedzy, nie na tym w co wierzę w dziedzinie medycyny, a w co nie. Jeśli pojawią się racjonalne przesłanki mówiące o tym, że szczepienia są niebezpieczne, obiecuję, że będę pierwszą, która to opisze! Śledzę temat bardzo dokładnie. Póki co nie mam wątpliwości - korzyści ze szczepienia są nieporównywalnie większe niż ryzyko. I na koniec - sąd Włoski oddalił uznanie autyzmu poszczepiennego. Uznał wcześniejsze zasądzenie za nieracjonalne, niezgodne z wiedzą medyczną i bezpodstawne.

    OdpowiedzUsuń
  27. " 50 mikrogramów ( 0,05 grama)" - Gratuluję wiedzy. Pomyłka o 1000 razy - drobiazg. Dla mnie to wystarczy, aby uznać artykuł za niewiarygodny. Dobrze jest wiedzieć co się pisze.

    OdpowiedzUsuń
  28. Och, dziękuję bardzo za zwrócenie uwagi na ten błąd, wcięło m, miało być mg zamiast grama, co jeszcze oczywiście potęguje zamierzony przeze mnie efekt. pomylilam sie na własną niekorzyść. tymbardziej dziekuje! Czy teraz, kiedy tekst jest już pozbawiony wszelkich potyczek, jest pan skłonny przyznać mi rację? Liczę, że tak jak skrupulatnie ich pan poszukiwał, tak skrupulatnie sprawdzi pan, że treść jest prawdziwa i słuszna! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak wytłumaczysz to: ?

    http://www.twojewiadomosci.com.pl/content/śmiertelne-szczepionki-obowiązkowe-polka-ujawnia-światowy-przekręt-farmaceutyczny

    OdpowiedzUsuń
  30. A jak Ty to odbierasz? Czy jest dla Ciebie wiarygodne, prawdziwe? Dlaczego bardziej niż mój tekst? Czy zweryfikowałaś źródła na które powołuje się autor i które ja przytaczam, czy po prostu ton pełen insynuacji i trwogi jest bardziej chwytliwy niż czyste fakty? Ten tekst to pseudonaukowy bełkot, który miesza prawdę z fikcją, tworzy własne absurdalne interpretacje i skleja je tak, że niestety dla osób, które nie wgryzły się mocno w temat wydaje się to przekonujace.

    OdpowiedzUsuń
  31. nie rób z ludzi idiotów, bo rtęć wiąże się m. in. z białkami, które nie pływają we krwi a tworzą m. in. mózgowie i inne narządy, którym rtęć opóźnia i zniekształca, upośledza rozwój.

    OdpowiedzUsuń
  32. Pani Kamilo, gratuluję cierpliwości wobec antyszczepionkowców i w całej rozciągłości popieram! Żyjemy w zbyt wygodnych czasach, nie pamiętamy chorób i epidemii, nie znamy bólu po śmierci bliskich na choroby, na które dzięki Bogu mamy teraz szczepionki. To straszne, że nauka i wiedza są odrzucane, dziedzictwo ludzkości, na rzecz prymitywnych zabobonów i naiwnych wierzeń.
    Najśmieszniejsze są dwa rodzaje pseudoargumentów podawanych przez proepidemików:
    1. Znajomy znajomego stryja sąsiadki zaszczepił dziecko i teraz ono się rozchorowało. Trzeba pozbyć się szczepionek!!!
    2. Koncerny farmaceutyczne chcą zarabiać i zmuszają nas do trucia się szczepionkami (na logikę, czy po powrocie odry nie zarabiałyby one więcej na lekach na nią? ;) a, logika i antyszczepionkowiec to w wielu przypadkach niezbyt zgodne ze sobą słowa...).
    + 3. Kosmici zburzyli WTC.

    OdpowiedzUsuń
  33. swiadomy rodzic wybiera to co najlepsze dla swojego dziecka wiec ja jako swiadomy rodzic postanowilam nie podawac podskurnie rteci aluminium zmodyfikowanych genow innych zwierzat, tkanek plodow zwierzecych, jajek zgnilego miesa bo to jest baza to produkcji szczepionek pescycydow roznego rodzaju srodkow konserwujacych itp sladowe ilosci rteci nigdy nie beda bezpieczne podaj osobie uczulonej na orzeszki sladowe ich ilosci i powiedz ze nic jej po niej nie bedzie. nigdy nie bede popierac firm farmacetycznych ktore to niby w imieniu dobra naszych dzieci zarabiaja potezne pieniadze na mich okaleczaniu, swiadomy rodzic slucha tez innych rodzicow ktozy to obseruja swoje dzieci po podaniu szczepionki. wystarczy poczytac ulotke jakie moga byc NOPy i nie ma w nich tylko mowy o goraczce i zaczerwienieniu skory. na szczescie tam gdzie mieszkam nikt nie zmusza rodzicow do szczepienia. pozdrawiam wszystkich swiadomych rodzicow

    OdpowiedzUsuń
  34. nie ma nie i koniec jest to poparte jakimis wnioskami doswiadczeniem wlasnym innych bliskich badz dalszych osob to Wy lekarze omamiacie rodzicow mowiac im ze u dziecka moze wystapic goraczka zaczerwienienie skory czemu nie mmowicie o innych powiklaniach poszczepiennych jakie zamiescil w ulotce producent cz
    yzby nic nich nie bylo

    OdpowiedzUsuń
  35. A jaka jest Pani świadomość dotycząca chorób zakaźnych? Czy uważa Pani odrę za łągodną chorobę, czy krztusiec nie stanowi zagrożenia dla niemowlęcia? Czy po zranieniuu na podwórku nie pojedzie Pani z dzieckiem po profilaktykę tężca? Świadomość to szersze pojęcie niż znajomość potencjalnych NOP-ów itd. To umiejętność oceny co jest bardziej korzystne, a co niesie ze sobą większe ryzyko. Przykro mi, ale obawiam się, że nie odnosi się Pani w swojej decyzji do zrozumienia zagrożenia jakie wiąże się z nieszczepieniem.

    OdpowiedzUsuń
  36. A jakie Pan ma prawo do odmawiania swojemu dziecku ochrony zdrowia i życia zgodnego z najnowszą wiedzą medyczną? Dziecko to nie samochód, który można ubezpieczyć lub nie. To niezależna osoba, która nie jest własnością rodzica. czy zastanawiał się Pan nad tym? Ja nie decyduję za nikogo, dzielę się wiedzą. Pan natomiast może decydować w imieniu swojego dziecka, jako rodzic, ale prawo do takich decyzji nie oznacza automatycznie, że są dobre...


    pozostałych argumentów nie będę komentować, może faktycznie miałabym większą motywację do polemiki, gdyby ktoś mi za to płacił ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Proszę wnikliwie czytać teksty, zawsze są w nich podane działania niepożądane szczepionek. Ale i powikłania chorób, które są większym zagrożeniem - proszę zestawić te informacje.

    OdpowiedzUsuń
  38. Przepraszam, ale tym wpisem sam Pan robi z siebie idiotę, najpierw wiedza, potem wypowiedź publiczna. To dobra strategia, polecam!

    OdpowiedzUsuń
  39. Dziękuję :) Ma Pan absolutną rację, też mnie boli ignorancja wobec wiedzy i łatwość z jaką ludzie wierzą w zasłyszane gdzieś kiedyś historie, teorie spisku itd. Swoją drogą, ciekawe, co Pan napisał w pkt. 3. bo jak się prześledzi komentarze największych pieniaczy antyszczepionkowych w internecie, to z reguły oprócz negowania szczepień uprawiają właśnie retorykę spiskową dotyczącą WTC i Smoleńska. Widocznie potrzebują walczyć ze swoimi wiatrakami... wyimaginowanymi - to łatwiej niż z realnymi problemami ;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Odnoszę sie do ryzyka związanego ze szczepieniem czytam bardzo duzo na ten temat słucham innych rodziców i dla mnie jest jeden wniosek nie dam zaszczepić dziecka. Skoro odra jest taka straszna to czemu nie które zarazone dzieci byly leczone w domu a nie w szpitalach skoro jest taka straszna. Zaznaczam ze takie informacje byly podane w TV Ja stosuje dziecku naturalna szczepionkę duzo ruchu zredukowanie chemii w porzywieniu do minium i chigiena. Propo jeszcze krztusca czy według pani szczepionka spowoduje ze moje dziecko w 100% nie zachoruje na to co zostalo zaszczepione? Otóż nie wydaje mi sie w USA podano publicznie inf ze zachorowalo 20 dzieci na krztusiec w tym 18 zostalo zaszczepionych i ci zaszczepieni byli w gorszym stanie niz nie zaszczepieni. Dla mnie era ciemnoty i zacofania sie dawno skonczyla świat nie kończ konczy sie na tym co mowia w przychodnii lekarze jest dostemp do światowych informacji. Proszę poczytać jak to mądry lekarz bo przeciez według pani to oni wiedzą wszystko na temat szczepienia podal dziecku jednego dnia 13 szczepionek po czym dziecko zmarlo. Ten o to rodzic wierzyl lekarzowi ze on kieruje sie dobrem jego dziecka. W uk zaczynają wyplacac odszkodowania za uszkodzenia mózgu u osób zaszczepionych przeciw świńskiej grypy zaznaczam ze ta szczepionka przez CDC uda została uznana w 100% bezpieczna tak samo jak i inne. Nikt nie bedzie eksperymentowal na moim dziecku.

    OdpowiedzUsuń
  41. Marta Sarnecka14 maja 2015 04:45

    Doświadczenia własne i najbliższych znajomych lub najbliższej rodziny to jedynie wyrywkowa wiedza. Jedynie badania na losowych dużych grupach społeczeństwa mogą wnieść jakiekolwiek prawidłowe wnioski. To tak jakby ktoś miał odczyn alergiczny po penicylinie i stwierdził że u każdej osoby wystąpią takie same powikłania po jej stosowaniu bo On je miał i wie z własnego doświadczenia. Niektórzy zarzucają że przez szczepienia dzieci się gorzej rozwijają...ja mogę powiedzieć wtedy z własnego doświadczenia że pomimo wszelkich szczepień jakie miałam w swoim życiu zawsze byłam lepiej rozwinięta umysłowo od swoich rówieśników i nie rozumiem tych zarzutów.

    OdpowiedzUsuń
  42. Marta Sarnecka14 maja 2015 04:47

    Jak można mówić o indywidualnej ocenie korzyści skoro walka z chorobami zakaźnymi polega na zbiorowym uodpornieniu?! Każde dziecko przez zaszczepieniem jest poddawane ocenie indywidualnej czy może przyjąć kolejną dawkę szczepienia. Jakie jeszcze są Pani wymagania co do indywidualnego podejścia do Pani dziecka?

    OdpowiedzUsuń
  43. "Doświadczenia własne i najbliższych znajomych lub najbliższej rodziny to jedynie wyrywkowa wiedza" vs. "ja mogę powiedzieć wtedy z własnego doświadczenia że pomimo wszelkich szczepień jakie miałam w swoim życiu zawsze byłam lepiej rozwinięta umysłowo od swoich rówieśników i nie rozumiem tych zarzutów". Yes, but no.

    OdpowiedzUsuń
  44. Oraaaaany, przed chwilą się Pani chwaliła lepszym rozwojem umysłowym od rówieśników. Więc proszę takich głupot nie sadzić. Indywidualna ocena korzyści - czyli zupełnie inne jest ryzyko w przypadku jedynaka, który nie idzie do żłobka, jest prawidłowo żywiony itp. a inne w przypadku romskiego dziecka, szóstego w baraku bez bieżącej wody.

    OdpowiedzUsuń
  45. nie rozumiem czemu sobie pani/pan zaprzecza skad te obawy skorodziecko jest zaszczepione? propo rozsiewania zarazkow to dzieci tyle co zaszczepione rozsiewaja wirusy na ktore zostale zaszczepione, wiec to wy powinniscie sie izolowac. druga sprawa czy dalej sie pani /pan szczepi stosujac szczepionki przypominajace? zapewne nie wiec prosze tu nie pisac ze mam izolowac swoje dziecko skoro pan/pani jest roznosicielem chorob tak jak moje dziecko, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  46. a moze podajac dziecku szczepionke zarabiaja na nim kilka razy ze sprzedazy tej szczepionki a drugi a moze dziecko bedzie po niej alergikiem mialo cukrzyce itp to bedzie klient na cale zycie

    OdpowiedzUsuń
  47. po pierwsze wiele chorob na ktore sa szczepionki juz zanikalo zanim je wprowadzono, po drugie szczepienie nie gwarantuje ze dziecko nie zachoruje na to co zostalo zaszczepione, i wcale nie jest powiedziane ze bedzie to przechodzic lzej jezeli zachoruje, nastepna sprawa o dziecko trzeba dbac od samego poczatku jego urodzenia aby bylo silne i zdrowe mam tu na mysli glownie zdrowe odrzywianie i ograniczanie chemii w pozywieniu do minimum. jezeli rozmawiam z rodzicami i oni mi mowia ze z dzieckiem jest cos nie tak po szczepionce nie widze powodu aby nie brac ich zdania pod uwage, prosta sprawa ktoras z kolei mama mi mowi ze tej o to firmy smoczki sa nie dobre bo sie rozdwajaja i dziecko moze sie udusic bo u niej sie tak zrobilo to mam jej brac zdanie pod uwage czy nie ? wedlug was nie ,musze przekonac sie na wlasnym dziecku a moze sie udusi, a moze nie. podejmujac decyzje o nie szczepieniu powiedzialam sobie ze nie bede sie zamartwiac czy moze sie uda i bedzie bez nopa czy sie nie uda,

    OdpowiedzUsuń
  48. wy tez ignorujecie wiedze wybieracie te informacje ktore sa zgodne z waszym tokiem myslenia tak samo jak przeciwnicy szczepien. prosze mi powiedziec jaki interes maja ci o to anty szczepionkowcy sugerujecie ze oni pobieraja za to pieniadze wiec kto im placi kto mi placi za to ze postanowilam nie szczepic dziecka jaka firma ma w tym interes bo nie bardzo wiem wiem na tomiast jaki interes maja firmy farmacetyczne skoro jest to takie dobro to czemu zmuszaja do nich ludzi, jezeli jest cos dobrego to uwierzcie ale mnie nikt nikt nie musialby do tego zmuszac. dla mnie wynik korzysci i zyskow z podania szczepionki wypada na jej nie korzysc. smiejecie sie ze ktos powoluje sie na innych rodzicow znajomych a czemu nie mieli by sie powolywac co jest w tym zlego zeby nie wierzyc matce ktora mowi ze dziecko rozwilalo sie prawidlowo do momentu podania szczepionki to ona zna najlepiej dziecko i wie kiedy cos jest nie tak, innych rodzicow to mozna posluchac jaki wybrac wozek ktore mleko dobre itp ale nie mozna ich sluchac na temat szczepionek oni sie nie znaja nie czytaja wlasciwych informacji nie umieja wyciagac wnioskow nie sluchaja sie mądrych lekarzy

    OdpowiedzUsuń
  49. U nas w rodzinie najbliższej wystąpiły powikłania 1. neurologiczne po szczepieniu 2 latka - pół roku hospitalizacji. Drugie u ojca dziecka które nakazują szczepić. Po odmowie szczepienia dziecka wszyscy lekarze się dziwią że się boimy szczepić...

    OdpowiedzUsuń
  50. To społeczny lęk sprawił, że producenci usunęli tiomersal ze wszystkich szczepionek. Obecnie przecież związki rtęci obecne są w szczepionce przeciwko błonicy, krztuścowi i tężcowi. Nawet gdy ostatnio szczepiłam dziecko na pneumokoki sprawdziłam, czy w składzie nie ma tiomersalu i ze spokojnym sercem zaszczepiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  51. https://www.youtube.com/watch?v=T3rfW30AOZE&feature=youtu.be

    Dalej truje się dzieciaki :

    http://www.biomed.pl/Ulotka_dla_niedowidzacych/DTP__Szczepionka_bloniczo-tezcowo-krztuscowa_adsorbowana

    OdpowiedzUsuń
  52. A jakie ma Pani prawo do odbierania rodzicowi wyboru co jest zdrowe i dobre dla jego dziecka? Co za piramidalne bzdury Pani tu lansuje? Dziecko to niezależna osoba? To może dam swojej dwuletniej córce fajkę, niech zajara bo jest taka niezależna? Tiomersal nie jest szkodliwy? Ma Pani dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  53. Nowoczesne szczepionki dla dzieci nie zawierają związków rtęci. Bezpieczeństwo szczepionek potwierdzono w szeroko zakrojonych badaniach klinicznych, prowadzonych również w Polsce. Dowiodły one, że liczba odczynów poszczepiennych u dzieci jest zdecydowanie mniejsza od liczby poważnych powikłań spowodowanych przejściem zakażenia.

    źródło: http://parasoldlazycia.org/dla-rodzicow/najczesciej-zadawane-pytania/

    OdpowiedzUsuń
  54. 59 year-old Nuclear Power Engineer Florence Becerra, hailing from Thorold enjoys watching movies like Colonel Redl (Oberst Redl) and Cycling. Took a trip to Shark Bay and drives a Ferrari F2004. zrodlo imp

    OdpowiedzUsuń