Strony

środa, 3 września 2014

Wielkie emocje małego człowieka, czyli o dziecięcym buncie

Źródło
Najpierw czekamy na każde 15 min, pół godzinki kiedy noworodek nie śpi. Piszczymy z radości, kiedy dłużej się nam przygląda, a kiedy rozkosznie się przeciąga przy ziewaniu, to prawdziwe wydarzenie - szczyt aktywności. Potem drzemki zastępowane są coraz dłuższymi okresami czuwania, ruchy stają się coraz bardziej pewne i celowe. Maluch chwyta grzechotkę, zaczyna pełzać, turlać się, czworakować... Jest w tym czasie tak bardzo oszołomiony otaczającym światem i mnogością bodźców, że jeszcze nie uświadamia sobie do końca jaka jest jego rola w tym wszystkim. Pomału jednak oswaja się ze swoim ciałem, z jego możliwościami. Zaczyna dostrzegać, że nie jest integralną częścią mamy, tylko niezależną istotą. I to jest właśnie to kluczowe odkrycie, które zmienia rozkosznego śliniącego się berbecia wpatrzonego w pozytywkę, w torpedę, która chce wszystko sprawdzić, wszystkiego dotknąć, posmakować. Przede wszystkim chce jednak decydować! Oto odkryte zostało JA, teraz należy je należy wyraźnie podkreślić i przetestować...

Strategie wyrażania JA

Jako rodzic bliźniąt, choć bardzo podobnych w kwestii wyglądu, jednak skrajnie różnych pod względem temperamentu, mam nieograniczone możliwości obserwowania wszelkich sposobów wyrażania JA. Bliźniacze JA wyodrębnia się nie tylko od mamy, ale i od siostry, wobec tego należy podkreślić je szczególnie wyraźnie... Dziecku, które nie potrafi jeszcze mówić, najłatwiej podejmować i manifestować decyzje na NIE. Oto tylko niektóre strategie.

NIE milczące

To forma buntu mocno szarpiąca cierpliwość dorosłych, acz znośna, bo nie generująca nadmiernych decybeli. Opiera się na upartym, systematycznym negowaniu wszystkich rodzicielskich decyzji. 
Źródło
  • NIE dla jedzenia. W tym przypadku to zaciśnięte usta, nagłe uniki w stosunku do zbliżającej się łyżeczki, szybkie machanie głową, tak aby łyżeczka w ogóle nie miała szansy się do niej zbliżyć, ostatecznie katapultowanie jedzenia z łyżeczki.
  • NIE dla ubierania. Polega na systematycznym rozbieraniu się po każdej próbie ubrania.
  • NIE dla spania. Uparte wstawanie po każdej próbie położenia do łóżeczka, zaczepianie siostry, wymyślanie nowych zabaw, choćby z wykorzystaniem jedynej w łóżeczku przytulanki do spania, wykorzystywanie tricku z całkowitym rozebraniem się.
  • NIE dla powrotu do domu ze spacerku. Doskonale sprawdza się numer pod tytułem "dziecko-ryba". Całe ciało przybiera nagle obły kształt, zaczyna wyginać się na wszystkie strony, tak że nie daje się w żaden sposób chwycić, ostatecznie wymyka się do pozycji leżącej i wije się przy każdej kolejnej próbie podniesienia. Inna skuteczna sztuczka, to "wiotkość absolutna". Efekt podobny jak w pierwszym przypadku, tylko zamiast aktywnego wierzgania stosowane jest przelewanie się z ramion rodzica.

NIE ekspresyjne, uwidaczniające krtań

Jak się domyślacie, jest to zdecydowanie głośniejsza forma buntu. Niestety wygląda na to, że właśnie ten sposób udziela się szczególnie szybko. Kiedy jedno JA zaczyna wyrażać siebie, drugie JA, które także chce być słyszane, krzyczy jeszcze głośniej. Pierwsze JA oczywiście nie może pozostać w cieniu itd. Sposoby na wyrażenie ekspresyjnego NIE są następujące:
Źródło
  • NIE dla jedzenia to jak najszersze otwarcie ust, odchylenie głowy do tyłu i nieustający jednolity
    wrzask umożliwiający pełną ocenę laryngologiczną bez użycia jakichkolwiek przyrządów, stwarzający jednak ryzyko zachłyśnięcia i uniemożliwiający przez to karmienie. Pojawiają się także próby oswobodzenia z pasów bezpieczeństwa w foteliku i narastająca histeria związana z niepowodzeniem.
  •  NIE dla ubierania, to zszarpywanie z siebie wszystkich ubrań już w fazie prób ich założenia z towarzyszącym wrzaskiem jak wyżej  .
  • NIE dla spania polega tu na głośnym krzyku podobnym do płaczu opisanego w pierwszym podpunkcie (odchylona głowa, prezentacja krtani), ostentacyjnym staniu w łóżeczku a nawet próbach wydostania się z niego za wszelką cenę, choćby oznaczało to wyłamanie szczebelków czy wygryzienie sobie drogi ucieczki.
  • NIE dla powrotu ze spacerku to numer z "dzieckiem-rybą" bądź "wiotkość absolutna" połączone z prezentacją krtani.

Tryb syreny alarmowej

To szczególnie dotkliwa forma buntu, polegająca na długotrwałym wyciu przypominającym syrenę alarmową, do którego może skłonić dziecko zmęczenie; rażące słońce; zbyt silny wiatr na spacerze; uciekający przed pieszczotami kot; to, że dorośli jedzą co innego; to że dorośli piją z innych kubeczków; brak ukochanego kocyka; ukochany kocyk przez który jest za ciepło; koniec pysznej gruszki na deser; brak gruszki na śniadanie, obiad i kolację; nadmiar bodźców; nuda; krzywe spojrzenie; zły dzień tygodnia; cokolwiek... 

Jak sobie radzić z buntem dziecka

Żródło
Najczęściej mówi się o buncie dwulatka. Prawda jest taka, że u większości dzieci zaczyna się on dużo wcześniej - pod koniec pierwszego roku życia, nasila się między 2. a 4. rokiem życia  i trwa różnie długo (czasem do momentu, kiedy dziecko samo założy rodzinę i ma swoich małych buntowników ;)). To wystarczająco długo, aby doprowadzić przeciętnego rodzica do punktu, w którym zadaje sobie pytanie; "Co robię nie tak?". Przecież do tej pory wszystko grało, a tu nagle takie zachowania...
Trzeba uświadomić sobie, że jest to naturalny proces, przez który przechodzą wszystkie dzieci. Dla niektórych z Was powyższe opisy są przesadzone, dla innych to tylko namiastka tego, jak potrafią dać w kość zbuntowane maluchy. Każde dziecko jest inne i na swój sposób bada swoje możliwości i otoczenie. Bo temu właśnie służą owe wybuchy. Z jednej strony są wyrazem frustracji malucha, który czuje, że tak wiele już potrafi, a nadal boi się samodzielności i separacji od rodzica. Z drugiej, są testowaniem granic i możliwości.

Z nauką zasad jest jak z nauką chodzenia. Rodzic stanowi bezpieczną bazę, a malec próbuje swoich sił oddalając się na coraz większą odległość. W pewnym momencie oczekuje jednak, że opiekun powie "stop". Małe dziecko nie jest w stanie samo narzucić sobie granic, przecież dopiero uczy się świata i siebie. Bez ingerencji kogoś, komu ufa - traci poczucie bezpieczeństwa.   
Z drugiej strony próby własnych sił i przejęcia kontroli są tym chętniej powtarzane im więcej skupiają uwagi ze strony dorosłych. Dochodzimy do sedna problemu i prawdziwego wyzwania, przed jakim stają na co dzień rodzice małych dzieci - jasno wyznaczyć granice, dać do zrozumienia, że to my narzucamy pewne zasady, dzięki którym dziecko ma zapewnione bezpieczeństwo, ale umieć odpuścić i nie reagować gniewem, frustracją i krzykiem na wszelkie objawy buntu i histerii. Pomocna mogą trzy podstawowe zasady:
  • Bądź konsekwentny. Sprzeczne komunikaty wywołują u dzieci skrajną niepewność i poczucie zagrożenia, nasilając histerię.
  • Nie istnieje tzw. "bezstresowe wychowanie". To temat na odrębny artykuł, ale w kontekście budowania poczucia bezpieczeństwa, taki sposób wychowywania kreuje skrajny niepokój, liczne lęki i zaburzenia psychiczne pozostające na całe życie.
  • Bądź dla swojego dziecka. Jeżeli poświęcisz mu odpowiednio dużo czasu, uwagi, zrozumienia i zainteresowania, nie będzie miało potrzeby zwrócenia na siebie uwagi za wszelką cenę.(Nadal będzie testować granice, ale mniej zaciekle).

5 komentarzy:

  1. Fajne informacje i ogólnie ciekawy blog. Ładnie wszystko opisane. A tak na marginesie to zapraszam do siebie. Też mam dla ciebie jakąś radę :P
    http://plotki-w-show-biznesie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy człowiek, nawet ten mały ma czasem gorszy dzień i jest to zupełnie naturalne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny artykuł ! napisany zgrabnie, inteligentnie i z poczuciem humoru ;-) dopiero dzisiaj odkryłam Pani blog i nie jestem w stanie przestać go czytać. Bardzo się cieszę ,że go odnalazłam, gdyż daje ogromną ilość odpowiedzi na nurtujące mnie( mamy 19 miesięcznego synka) pytania;-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń