wtorek, 27 stycznia 2015

Kontra wobec ruchów antyszczepionkowych

Drodzy czytelnicy, 

Jak doskonale wiecie na swoim blogu regularnie poruszam temat szczepień. Każdy mój post powstaje w oparciu o rzetelną wiedzę, sprawdzone źródła. Każde z nich weryfikuję. Nie jest to łatwe zadanie. Dlatego nie zasypuję Was informacjami z tempem karabinu maszynowego. Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności związanej z tekstami, które tu umieszczam. Nie mogę sobie pozwolić na najmniejszą pomyłkę. Tworzenie tekstów o tematyce medycznej to czasochłonne zajęcie, ale tylko w ten sposób mogę zapewnić wysoką jakość wiedzy, którą tu znajdujecie. Z drugiej strony rozumiem, że jako rodzice małych dzieci oczekujecie odpowiedzi na setki pytań związanych ze szczepieniami już teraz, natychmiast, przecież trzeba podjąć ważną decyzję.



Poszukując odpowiedzi na Wasze pytania w internecie na pewno napotykacie głównie głosy przeciwników szczepień. Niewątpliwie mówią głośniej i więcej. Wraz z ich rosnącą siłą przekonywania, wyraźnie zaczęło narastać zagrożenie związane z powrotem chorób zakaźnych takich jak różyczka, odra, czy krztusiec. Rozumiejąc to zagrożenie, powstała grupa osób, które traktują zagadnienie szczepień na serio, odpowiedzialnie, merytorycznie. W ostatnich dniach, za ich sprawą internet znów zaczął huczeć na temat szczepień. Wiedza w przystępnej formie, czasem i prowokacja (jak sama nazwa grupy stopSTOPNOP) to narzędzia, które zmotywują do myślenia, poszukiwania odpowiedzi na naprawdę trudne pytania i pomogą zrozumieć niełatwe zagadnienia związane ze szczepieniami.

Poszukujących dobrych informacji dotyczących szczepień, ze spokojnym sumieniem odsyłam do materiałów umieszczanych przez grupę, która pisze o sobie tak: Fakty o szczepieniach; stopSTOPNOP

 Jestem wielką fanką komiksu, który rozpoczął ich działania w internecie, polecam serdecznie!

http://szczepienia-dzialaja-oto-fakty.stopstopnop.pl/

Swoich czytelników zapewniam, że nie zrzucam z barków trudu i odpowiedzialności pisania o szczepieniach, nadal będę to robić z dotychczasową pieczołowitością.

Pewnie jak zwykle w komentarzach pod tym postem pojawią się zarzuty i oszczerstwa, osobiste wycieczki pod moim adresem ze strony ludzi, którzy w ogóle mnie nie znają, pomówienia o czerpanie korzyści majątkowych itd. To już chyba stały element pisania o szczepieniach - komentarze tak smutne i zawistne, że wobec ich autorów czuję już tylko żal. Uprzedzę Wasz trud - tym razem nie włączę się w dyskusję, będę rozmawiać przy kolejnych merytorycznych postach dotyczących konkretnych zagadnień. Rozmawiać, czyli odpowiadać tym, którzy oczekują odpowiedzi.

Przeciwnikom szczepień, którzy zaraz zaczną prowadzić tu, czy na przytoczonych przeze mnie stronach dyskusję przypominam tylko bardzo ważną rzecz:
Wydaje się, że unikając zastrzyku, unikasz ryzyka? A może decyzja jest za trudna do podjęcia i dlatego nie szczepisz?
Nieszczepienie dziecka to nie jest uniknięcie podjęcia decyzji o szczepieniu.
To decyzja dużo poważniejsza - podejmując ją, zgadzasz się na narażenie dziecka na niebezpieczeństwo.

11 komentarzy:

  1. Kamilo, przykro mi, że borykasz się z negatywnymi komentarzami. Ja jak wiesz mam masę wątpliwości,ale chętnie przeczytam wszystko co masz do powiedzenia w kwestii szczepień. Póki co jestem po rozmowach z immunologiem, Mieszko miał badania odpornościowe i wiesz co mi powiedział lekarz? Że różyczka, świnka i tego typu dziecięce choroby są potrzebne, organizm tak trenuje a szczepienie na te choroby upośledza układ immunologiczny. Ponadto ta szczepionka ponoć nie może gwarantować odporności na całe życie, a jak wiemy te choroby są groźne w dorosłości. Radził natomiast by sczepić na tężec, wzw itp. Osobiście dla mnie ryzyko zastosowania tej konkretnej (świnka-odra-różyczka) szczepionki jest ogromne (wystarczy przeczytać dołączoną ulotkę), większe niż ryzyko wynikające z przebycia tych chorób (choć, wiadomo, w skrajnych przypadkach one też mogą mieć tragiczny finał). Utrudnia mi też szczepienie mój zawód. Kolejne autystyczne dziecko. Nie nawiązuje kontaktu wzrokowego, nie uśmiecha się- nigdy. Mama pokazuje zdjęcia sprzed tego szczepienia- roześmiany Maluch patrzący prosto w kadr... Mieliśmy też inny przypadek, zdrowe dziecko, które po szczepionce przestało nawiązywać kontakt- cóż autyzmu nie nabywa się z dnia na dzień. A funkcjonowanie tego dziecka, na naszych oczach, uległo diametralnej zmianie w kilka tygodni.Trochę dużo tych historii. Oglądałam ostatnio film na faktach "zrozumieć ciszę", to o moich małych podopiecznych! Zresztą wystarczy się wybrać do przedszkola dla autystyków Dalej razem i posłuchać co o chorobie mają do powiedzenia rodzice. Ciekawa też jestem co myslisz o wystąpieniach dr Majewskiej? Na dzień dzisiejszy to co najbardziej mnie irytuje, to przymus. Ja jestem odpowiedzialna za moje dziecko i ja chcę podjąć tę decyzję, bo ja będę ponosić jej skutki (skutki szczepienia lub nieszczepienia). Oglądałam ostatnio sprawę dla reportera, zaproszono pana doktora, kurcze nie pamiętam nazwiska ale taki znany, często występuje w obronie szczepień (kontra Justyna Socha ze stopnop) i nawet On przyznał, że Polska to ewenement z tym przymusem i że nie powinno go być (skoro się szczepisz na różyczkę, jak może Ci zaszkodzić moje niezaszczepione dziecko- skoro się szczepisz, to masz odporność, chyba że jednak nie?) To już koniec moich wątpliwości,tzn na dziś :) będzie mi miło jeśli napiszesz co o tym myślisz. Ja cały czas czytam o szczepieniach, gromadzę argumenty, chciałabym w końcu podjąć jakąś decyzję odnośnie dalszego szczepienia (drgawki i tzw. płacz mózgowy, które miało moje dziecko po hexie trzymają mnie póki co na rozdrożu). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmowa z "antyszczepionkowcami" jest trudna. Oni krzyczą i nie dają dojść do głosu innym. Na szczęście powstają takie organizacje jak stopstopnop. Ludzie także naśmiewają się z "antywacków" i tworzą strony takie jak "czytam stopnop dla beki". Są ludzie, którzy myślą , którzy nie dadzą się wykrzykiwanym hasłom.

    OdpowiedzUsuń
  3. Autyzm nie jest powodowany przez szczepionki. Skoro pracujesz z dziećmi autystycznymi to wiesz, że są dwa typy. Pierwszy wczesnodziecięcy - gdy objawy są od początku i typ późny, gdy po wcześniejszym prawidłowym rozwoju około 18mż zaczynają się objawy autyzmu. Często w tym wieku są podawane szczepienia - stąd ten pseudo związek. O etiologii autyzmu pisałam na swoim blogu. No i dziecko na pewno nie miało płaczu mózgowego - który jest przy infekcjach OUN, lecz nieutulony płacz. To są dwie różne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wystarczy poszukac statystyk na temat odsetek chorych dzieci na autyzm w Polsce a w innych krajach europejskich do obowiazkowych szczepien jakie wystepuja w danych krajach i wynika z nich ze w krajach skandynawskich nie istnieje cos takiego jak szczepienia obowiazkowe tylko wybor nalezy do kazdego i tam tez wystepuje najmniejszy odsetek dzieci chorych na autyzm, niestety Polska to jedyny kraj w Europie gdzie wystepuje najwiekszy odsetek autystycznych dzieci a co z tego wynika ze tylko Polsce wystepuje obowiazek szczepien na kilkanascie roznych rodzajow szczepionek i na dodatek podawanych po kilka roznych w jednym zastrzyku co bardzo obciaza lub nawet niszczy uklad immunologiczny malego dziecka. Ale oczywiscie zwiazek miedzy szczepieniami a autyzmem nie istnieje bo to tylko zbieg okolicznosci. Zastanawiam sie jak mozna na takich stronach propagowac takie historyjki ktore nie podaja zadnych faktow ale jedynie pobiezne informacje jak np etylo i metylo rtec ze metylortec jest to ta zla rtec ktorej organizm sie nigdy nie pozbedzie i ktora gromadzi sie w mozgu i zaburza jego funkcjonowanie powodujac opoznienie rozwoju dziecka a w konsekwencji autyzm. Etylortec niby nieszkodliwa to fakt ale nie podawanie informacji ze etylortec w ludzkim organizmie zamienia sie w metylortec calkowicie szkodliwa dla naszego organizmu jest manipulacja na wielka skale przez koncerny farmaceutyczne. Fakt jest taki ze ryzyko zachorowania na szczepione choroby to 1:1 000 000 a ryzyko powiklan poszczepiennych 1:1700 takze wszystko mowi samo za siebie w ktorym wypadku wystepuje wieksze zagrozenie, pozdrawiam wszystkich trzezwomyslacych.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przykro mi, ale lekarz z którym rozmawialiście (Karolina) ma błędne informacje. Czy podpisał się i podbił pod tym, że lepiej przechorować odrę, świnkę i różyczkę niż zaszczepić dziecko? Czy tylko powiedział, nie biorąc za te słowa i ich ewentualne konsekwencje odpowiedzialności prawnej? Co do autyzmu, przyłączam się do uwag Pani Anny. Nie można tak upraszczać, tworzyć związków przyczynowych, tam gdzie występuje zbieżność czasowa. Gdybyśmy tak działali za każdym razem, medycyna tkwiłaby w opłakanym stanie niewiedzy. Podam prosty, częsty przykład z własnej praktyki. Angina paciorkowcowa bywa często mylona z zapaleniem gardła w przebiegu mononukleozy zakaźnej - choroby wirusowej. Anginę paciorkowcową powinno się leczyć podstawowym antybiotykiem - Ospenem, który jest skuteczny wobec paciorkowca - bakterii powodującej anginę. Pomijam przesłanki przemawiające przeciwko takiemu rozpoznaniu (jak np. wiek - angina paciorkowcowa do 2 r.ż. praktycznie się nie zdarza), ale jeśli choroba nie reaguje na antybiotyk, na który powinna zareagować, trzeba się zastanowić i zmienić koncepcję. Dorobić badania, zmienić rozpoznanie, najczęściej bowiem okazuje się w takich sytuacjach, że przyczyną zmian jest wirus, na którego antybiotyki nie działają i ich podawanie nie ma sensu. Zamiast tego, lekarze często zmieniają antybiotyk na silniejszy.. A po kolejnych kilku dniach gorączki na jeszcze silniejszy - domięśniowy. Gorączka ustępuje. Jakie wnioski może wysnuć lekarz, który opiera się tylko na własnych obserwacjach i prostym kojarzeniu - w anginie paciorkowcowej trzeba dawać silny antybiotyk domięśniowo, bo dopiero taki działa. Jak jest naprawdę? żaden antybiotyk nie był potrzebny i gorączka ustąpiła samoistnie, a kolejne antybiotyki były tylko biernymi towarzyszami naturalnej historii choroby, niepotrzebnie obciążającymi dziecko. Niedawno uczestniczyłam w konferencji Polskiego Towarzystwa Wakcynologicznego i Neurologii Dziecięcej. Ani my ani neurolodzy nie mamy wątpliwości co do tego, że autyzm i szczepienia nie mają ze sobą nic wspólnego. Według neurologów nie istnieje pojęcie płaczu mózgowego, choć dokładnie tak opisałabym płacz 7-tygodniowej dziewczynki przyjętej do nas niedawno z pneumokokowym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych. Krzyk dziecka był przerażający jak i jego cierpienie. Właśnie w takim kontekście - neuroinfekcji używało się pojęcia krzyku mózgowego. NOP o którym mówisz, to nieutulony płacz niemowląt, równie przerażający dla rodzica, ale na szczęście nie pozostawia trwałych skutków neurologicznych ( w przeciwieństwie do zapalenia opon czy mózgu). Jeszcze tylko słowo odnośnie częstości występowania autyzmu w Polsce, znów padło ogromne uproszczenie ze strony majkela. Tak nie działa statystyka, nie można wybrać dowolnych dwóch zjawisk w społeczeństwie i obserwując, że obie mają tendencję wzrostową czynić korelacji! Poza tym w krajach, gdzie nie ma obowiązku szczepienia, odsetek zaszczepionych dzieci jest bardzo duży, w wielu przypadkach dużo większy niż w Polsce. Z resztą nawet na te zjawiska ma wpływ ogrom czynników. Jakiś czas temu w Polsce było najwięcej dzieci z rozpoznanym mózgowym porażeniem dziecięcym. Tylko te dzieci otrzymywały refundację różnych zabiegów, leków, zasiłki itd. Każde niepełnosprawne dziecko, któremu chciało się pomóc zwiększało statystyki porażeń. Proszę trochę wnikliwiej śledzić zjawiska społeczne i zdrowotne, a nie mając wiedzy w danym zakresie - nie wygłaszać bezsensownych wywodów, można się skompromitować...

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój tekst jest zupełnie nieczytelny. Zanim weźmiesz się za publiczne wystąpienia, poćwicz pisanie swoim ojczystym językiem. A potem podaj te statystyki do których się odnosisz, bo tekst bez źródła jest nic nie warty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem przykładem tego jakim łagodnym ćwiczeniem dla odporności jest różyczka... W powikłaniach po tej dla większości niegroźnej chorobie, zachorowałam na zapalenie mózgu. To, ze żyję zawdzięczam tylko i wyłącznie przypadkowi - straciłam przytomność bawiąc się z babcią przed pójściem spać. Spędziłam miesiąc w szpitalu, z czego tydzień w śpiączce, do 19 roku życia (a choroba wystąpiła gdy miałam lat osiem) byłam regularnie badana, by wykluczyć dalsze problemy.

    Boję się powikłań poszczepiennych, ale bardziej boję się tych pochorobowych. Szczepię - gdy dzieci są zdrowe i w dobrej kondycji, bo nie wybaczyłabym sobie, gdyby moje dziecko przez moje zaniedbanie/strach przechodziło to samo co ja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kamilo, zapytałam dziś (po przeczytaniu komentarza), lekarza czy podpisze się pod tekstem , że szczepionka ś-o-r i jej ewentualne konsekwencje są dla dziecka lepsze niż ewentualne przebycie tej choroby. Otóż nie, bo "wszystko się może zdarzyć". I tu się zgodzę, w mojej ocenie groźne może okazać się szczepienie oraz nieszczepienie. Jeżeli chodzi o autyzm, to dziewczyny, z całym szacunkiem, ale nie jestescie specjalistami w tej dziedzinie. Chyba, że się mylę? Nawet na konferencji dot a. specjalista zajmujący się tym tematem nie wykluczył powiązania, oczywiście nie we wszystkich przypadkach ani nawet nie w większości. Czy podważacie stanowisko stowarzyszeń na rzecz autyzmu, p.p-p., psychiatrów, psychologów, specjalistów (terapeuci), którzy szkolą się w tym kierunku i pracują z autystami codziennie? Przypominam, że etiologia powstawania autyzmu nie jest jeszcze znana. NIe wiemy na pewno co jest przyczyną, Oprócz czynników biolog. i genet. czynnikami wyzwalającymi autyzm mogą być również infekcje wirusowe przebyte w okresie życia płodowego (różyczka, cytomegalia), ospa wietrzna, toksoplazmoza, zespół Gilles de la Tourette; celiakia, szczepienia (MMR,wirusowe zapalenie wątroby typu B); komplikacje W przebiegu ciąży, urazy okołoporodowe, toksyny obecne w środowisku, których działanie osłabia układ immunologiczny.
    Jeżeli chodzi o dwa rodzaje autyzmu, to w grupie pierwszej (a.wczesnodziecięcy) są przeważnie chłopcy, prawdopodobnie tu mamy do czynienie z genetyczną formą zaburzenia. W drugiej grupie - coraz więcej mówi się o zab.ukł. odpornościowego, o a. spowodowanym czynnikami o których pisałam. W pewnych warunkach, u niektórych dzieci, mogą przyczynić się do powstania a.

    Więc absolutnie nie twierdzę, że wszystkie przypadki dzieci z a. są wynikiem szczepień! To duże uproszczenie. Tak naprawdę nie wiemy jak jest na pewno i nikt nie powinien na tym etapie badań wydawać kategorycznych sądów. Ale twierdzę, też, że objawy nie pojawiają się nagle, dziecko bardzo kontaktowe nie staje się nagle dzieckiem wycofanym. Zresztą są przypadki, w których rodzice uzyskali odszkodowanie (nie w pl).
    Płacz mózgowy- cóż to określenie lekarza (nasze dziecko w dniu szczepienia wylądowało w szpitalu). Lekarz przyznał, że to co się dzieje ewidentnie jest wynikiem szczepionki. Ale nie na piśmie! Nie mówię o przypadkowym lekarzu, ale o pani ordynator!!! Neurolog przyznał, że to działanie szczepionki, że obawia się reakcji po kolejnej dawce, ale odroczenia odmówił! Inny lekarz nie widział związku i drgawki w kilka godzin po szczepieniu, u 11-miesięcznego malucha, który wcześniej drgawek nie miał, najpewniej wynikają z CZEGOŚ innego. A z czego? To już nie wiadomo... Teraz twierdzą, ze nadwrażliwość sensor. i powiększone węzły chłonne mogą być skutkiem szczepienia, które M. zniósł ewidentnie źle. Ale droga by uzyskać status nop jest niemalże niemożliwa do przejścia...No, koleżance przejść tę drogę się udało, bo dziecko było sparaliżowane i długo rehabilitowane po szczepieniu. Nie szczepią 'legalnie'. Najgorsze jest to, że lekarze są sprzeczni w tym co mówią. Nie mówię o przypadkowych lekarzach, bo chodzę do znanych specjalistów, mających ogrom doświadczenia. Świadomie wybieram opiekę lekarską dla syna, słono za nią płacę. Nasza obecna pani doktor pracowała wiele, wiele lat w szpitalu. Jest uznanym lekarzem w swoim (niemałym) mieście. Ponieważ znamy się już jakiś czas, ufam Jej bezgranicznie- pozwoliłam sobie na odważne pytanie. spytałam co by zrobiła gdyby M. był Jej wnukiem? Powiedziała, że wnuków (a ma czworo) nie zaszczepiła, ale oczywiście nie może takiej drogi nikomu doradzać;) Tak czy siak teraz jesteśmy tymczasowo odroczeni ze względu na diagnozę hematologiczną w toku.

    OdpowiedzUsuń
  9. mimo że głupota ludzka jest zaraźliwa, szkoda że nie jest chorobą wirusową- może opracowaliby na nią szczepionkę ;) Kamila, nie poddawaj się!

    OdpowiedzUsuń
  10. Co roku z powodu ospy hospitalizowanych jest 1000 osób. Pytanie ile z nich było zaszczepiony?

    OdpowiedzUsuń