Czyli trochę medycznie, a trochę osobiście; trochę na serio, a trochę z przymrużeniem oka - przemyślenia po 3 latach bycia mamą bliźniąt :)
Poniższy artykuł ukazał się w nieco okrojonej wersji w pierwszym numerze czasopisma Dziecko Extra. Dziękuję za wyzwanie, jakie postawiła przede mną Pani Redaktor Joanna Szulc. Pisanie o bliźniętach otworzyło wiele szuflad w szafie moich wspomnień, skłoniło do głębokiej refleksji i podsumowania najważniejszego czasu w moim życiu.
Moim kochanym córeczkom - podobnym, a tak bardzo różnym! |
Bliźniacza moc
Hania wybiera z reguły jednego warkocza, Zuzia – dwa. Role Elzy
i Anny są rozdzielane każdego dnia. Oczywiście wszystkie małe dziewczynki są teraz siostrami z Krainy Lodu. Obserwując swoje córeczki, nie mogę jednak
oprzeć się wrażeniu, że tak jak baśniowe bohaterki, łączy je niezwykła więź.
Relacje pomiędzy bliźniętami od zawsze intrygowały. W wielu
kulturach bliźniakom przypisywano nadprzyrodzone zdolności lub szczególne role.
Mitologiczne pary rodzeństwa uzupełniały się niczym dwie połowy tego samego
bytu tworząc Słońce i Księżyc, Niebo i Ziemię, Wieczorną i Poranną Gwiazdę,
bądź wręcz przeciwnie – stanowiły wzajemne przeciwieństwa reprezentując dobre i
złe moce, tocząc odwieczne boje.
Od starożytnej Grecji zaczynając, a kończąc na scenach z
Gwiezdnych Wojen - bliźnięta przedstawiane były jako osoby połączone magiczną
siłą. Czy faktycznie rozumieją się bez słów
i współodczuwają doznania brata lub siostry? W codziennych relacjach
moje córeczki zachowują się jak każde rodzeństwo – kochają się, bawią wspólnie,
kłócą się i tłuką nawzajem gdy uznają, że „mój jest ten kawałek podłogi”.
Zdarzają się jednak sytuacje, w których faktycznie ujawnia się „bliźniacza
moc”. Poznaję początek każdej choroby dużo szybciej, niż pojawiają się
jakiekolwiek objawy – nagle Hania staje się troskliwa wobec Zuzi, ustępuje jej
(co na co dzień raczej się nie zdarza), albo odwrotnie – Zuzia stara się za
wszelką cenę rozweselić Hanię – stroi miny, wygłupia się, przynosi ulubione
zabawki. Już po chwili każdej rozłąki dziewczyny dopytują o siebie nawzajem i
średnio co 15 min upewniają się co w tym czasie robi siostra. Myślę, że nie
tęsknią tak bardzo za nikim, jak za sobą nawzajem. Trudno się temu dziwić – w
końcu od samego początku są razem. W przypadku bliźniąt jednojajowych w sensie
biologicznym były nawet początkowo jednym bytem – jedną komórką. Można
powiedzieć, że nasi przodkowie mieli niezwykłą intuicję opisując bliźnięta jako
dwie połówki tej samej istoty...
Przyjrzyjmy się zatem fenomenalnemu zjawisku bliźniąt od
początku.